Dworczyk po posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego poinformował, że premier Mateusz Morawiecki przyjął podczas tego posiedzenia raporty od wszystkich służb i od szefów resortów zaangażowanych w walkę z koronawirusem. Mówiąc o pierwszym wykrytym przypadku koronawirusa w Polsce, Dworczyk ocenił, że w związku z nim "sytuacja w Polsce się zmieniła". Poinformował, że dlatego premier wydał "konkretne zalecenia" podległym mu resortom związane z zagrożeniem epidemią koronawirusa, z których w najbliższy piątek zostaną one rozliczone. Wtedy też ponownie spotka się zespół kryzysowy - dodał. Zamówienie na 1 mln litrów środka dezynfekującego Premier w środę zlecił również Polfie Tarchomin i Orlenowi produkcję środków do dezynfekcji, w związku z tym, że "były sygnalizowane bardzo poważne braki tych środków". Dworczyk powiedział, że zostanie złożone zamówienie na 1 mln litrów środka dezynfekującego, który zostanie dostarczony do wszystkich szkół w Polsce, a Polfa Tarchomin będzie produkowała taki środek na potrzeby indywidualne. Jak podkreślił, zgodnie z deklaracjami Orlenu pierwszych 100 tys. litrów płynu spodziewać się można około 14 marca. "Nieco wcześniej będziemy pozyskiwać od Polfy Tarchomin płyny w mniejszych opakowaniach" - mówił. Szef KPRM poinformował również, że w czwartek o godz. 17 premier Morawiecki będzie miał odprawę z wojewodami w sprawie sytuacji związanej z koronawirusem. W piątek natomiast odbędzie się kolejne spotkanie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. "Zespół ten będzie się spotykał w miarę potrzeb, na razie będą to spotkania częste - co drugi dzień, a może codziennie" - zaznaczył Michał Dworczyk. Procedury zadziałały "modelowo" Z kolei wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński podkreślał podczas konferencji, że procedury związane z pierwszym potwierdzonym przypadkiem koronawirusa w Zielonej Górze zostały przeprowadzone modelowo. "Pacjent kontaktował się ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu. Modelowe postępowanie: skierowanie pacjenta do odpowiednich służb, do stacji sanitarno-epidemiologicznej, następnie przewiezienie pacjenta do szpitala, objęcie kwarantanną domową tych osób, które miały z nim kontakt, przekazanie próbki z materiałem do Państwowego Zakładu Higieny" - mówił. Podkreślił jednocześnie, że szczegółowe informacje na temat stanu zdrowia zarażonego koronawirusem nie będą udzielane. Jak dodał, test na obecność koronawirusa - ze względu na jego specyfikę - jest zawsze wykonywany podwójnie. "Jest podwójna weryfikacja. W ciągu 30 minut od weryfikacji taka informacja trafiła do Ministerstwa Zdrowia, do Głównego Inspektora Sanitarnego, o czym niezwłocznie poinformowaliśmy społeczeństwo rano podczas briefingu ministra zdrowia, Łukasza Szumowskiego" - podkreślił. Poinformował też, że służby sanitarne są w kontakcie z osobami, które podróżowały autobusem razem z pacjentem, u którego potwierdzono zarażenie koronawirusem. "Będziemy tę sprawę do końca wyjaśniać, żeby nie było mowy o tym, że powstaną dodatkowe ogniska. Działamy zgodnie z procedurami, one zdały egzamin" - powiedział Cieszyński. Co z cenami środków dezynfekujących? Przedstawiciele rządu zostali zapytani o regulacje cen środków dezynfekujących, które w ostatnim czasie gwałtownie wzrosły. Michał Dworczyk odparł, że "są pewne narzędzia, żeby zadziałać w tym kierunku, ale na razie nie chciałbym opowiadać o szczegółach". Jak dodał, "w ciągu najbliższych 2-3 dni powiemy, jak to będzie wyglądało. Te środki mają być powszechne i ogólnodostępne, stąd też nasza decyzja o tak masowej produkcji płynu dezynfekującego" - zauważył. O pierwszym przypadku koronawirusa w Polsce poinformował w środę rano minister zdrowia Łukasz Szumowski. Pacjent, u którego go wykryto, jest hospitalizowany w Zielonej Górze. Nowy koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Objawia się ona najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni i zmęczeniem. Ciężki przebieg choroby obserwuje się u ok. 15-20 proc. osób. Do zgonów dochodzi u 2-3 proc. chorych, ale eksperci oceniają, że dane te mogą być zawyżone, bo wielu osobom z lekkim przebiegiem najpewniej nie wykonano badań laboratoryjnych, gdyż mogli się nie zgłosić do lekarzy.