Resort zdrowia poinformował w środę, że wykryto 14 151 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarły 553 osoby, w tym z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami 409 chorych. Komentując te dane, dr Sutkowski powiedział, że to efekt świąt i okresu przedświątecznego. - W statystyce wychodzą nam święta i okres okołoświąteczny. Siedzieliśmy w domach, ale nie swoich i spotkaliśmy się z rodziną, ale odległą. Jesteśmy mistrzami świata w oszukiwaniu samych siebie - podsumował. Dodał, że Polacy nauczyli się omijać przepisy i unikać kar za nieprzestrzeganie restrykcji. - Mistrzostwo ściemy i kamuflażu - stwierdził. Zasugerował też, że dopóki nie będziemy poważnie podchodzić do obostrzeń i szczepień, to nie ma co liczyć na powrót do normalności. - Ile osób ma umierać, by zrobiło to na niektórych wrażenie? - postawił pytanie. Przypomniał też, że od 22 grudnia, gdy Polacy zaczęli wyjeżdżać na święta, upłynął akurat ten czas, gdy choroba odzwierciedlona jest w statystykach. Sutkowski prognozuje, że w najbliższym czasie należy się spodziewać podobnych wyników, jeśli chodzi o nowe zachorowania i zgony. - To wszystko zależy od tego, jak przepracowaliśmy święta, a wszystko wskazuje na to, że przepracowaliśmy źle - powiedział. "Światełko w tunelu" Odnosząc się do informacji dotyczącej dopuszczenia drugiej szczepionki przeciw COVID-19 firmy Moderna przez Europejską Agencję Leków, dr Sutkowski przyznał, że to może być "światełko w tunelu", ale tylko dla tych, którzy chcą się szczepić. - Co z tego, że tych szczepionek będzie dwie, trzy czy nawet 15 za chwilę i będą one leżały w mniejszym lub większym lodzie, jeśli nie będziemy z nich korzystać. Dla wielu nie ma to znaczenia, a szkoda, bo to szczepionka nadziei i szansy. Niektórzy tego nie widzą - stwierdził.