"Jeśli dzieci wrócą z wakacji, z obozów, prosto do szkół, to może być wiele zakażeń w tym okresie" - mówił dr Grzesiowski w niedawny wywiadzie dla Interii. Ekspert wskazuje, że gdyby dziś miał podejmować decyzje, to zdecydowałby o opóźnieniu roku szkolnego co najmniej o 10 dni. "Po pierwsze - żeby dać dzieciom czas na wychorowanie tych infekcji, które przywiozły z wakacji. Zawsze na początku września część dzieci chorowała, a teraz będzie także podejrzana o COVID. Dlatego rozpoczęcie roku szkolnego powinno być przesunięte o 10-14 dni. Po drugie - można by wykorzystać ten czas na opracowanie zaleceń dla każdej szkoły" - przekonuje w rozmowie z "Super Expressem". Immunolog dodaje, że w strefach czerwonych i żółtych powinno się też inaczej podejść do otwierania szkół, np. wprowadzając nauczanie hybrydowe. Dr Paweł Grzesiowski zauważa również, że "dyskusja na temat nowego roku szkolnego powinna się odbyć już w czerwcu", dodając, że był to czas na spokojne przygotowanie się na wrzesień. "W tej chwili czas na rozpoczęcie jakichkolwiek działań jest opóźniony. Nie rozumiem, dlaczego nie powołano grupy ekspertów, która mając informacje o poszczególnych szkołach, przygotowałaby konkretne rozwiązania" - przyznaje w rozmowie z "SE". Zobacz także: Obowiązkowe maseczki w szkołach? Szef MEN o szczegółach