W Polskim Radiu 24 Posobkiewicz wskazywał, że wciąż duża dzienna liczba nowych przypadków świadczy o tym, że transmisja koronawirusa w środowisku jest nadal wysoka. Lekarz apelował o przestrzeganie zasad bezpieczeństwa sanitarnego dla dobra własnego i osób najbliższych. Wyraził przekonanie, że spotkania rodzinne w święta przełożą się na wzrost liczby zakażeń. - Wszyscy powinniśmy się zastanowić się nad tym, czy tak bardzo nam zależy na tym, żeby w te święta ostatni raz spotkać się z niektórymi naszymi bliskimi, czy nie lepiej spotkać się jeszcze z nimi wielokrotnie przy wigilijnym stole w przyszłości - mówił doktor Marek Posobkiewicz.Gość Polskiego Radia 24 przypomniał, że wirus SARS-CoV-2 "nie ma żadnych zdolności mobilnych i z reguły - jeżeli my mu nie pomożemy przez swój błąd, przez naszą nonszalancję, czasami przez swoją głupotę - to on się do naszego organizmu nie dostanie".Zaznaczył, że przestrzeganie zasad bezpieczeństwa "musi być naszą wspólną odpowiedzialnością". Podkreślał, że każde nieodpowiedzialne zachowanie w tej sferze zmniejsza skuteczność naszej ochrony. Transmisja koronawirusa w środowisku jest nadal wysoka Posobkiewicz mówił w Polskim Radiu 24, że wciąż duża dzienna liczba nowych przypadków świadczy o tym, że transmisja koronawirusa w środowisku jest nadal wysoka. Podkreślał, że utrzymująca się na poziomie 500, sięgająca wcześniej nawet pułapu ponad 600, dobowa liczba pacjentów, którzy przegrali walkę z COVID-19, "świadczy o skali problemu - o tym, jak na razie, niestety, jeszcze jest źle". Lekarz zastrzegł, że bieżąca statystyka dotycząca zgonów odzwierciedla sytuację epidemiczną sprzed około dwóch tygodni i wcześniej, i jest jej pokłosiem. Czytaj również: Ekspert zwraca uwagę na ważny problem. "Tych danych nie mamy" "Szczyt góry lodowej" Gość Polskiego Radia 24 ocenił, że liczba kilkunastu tysięcy zarejestrowanych nowych przypadków zakażeń to - jak ujął - jedynie "szczyt góry lodowej", gdyż część pacjentów, mimo skierowania, nie stawia się na testy. Inni - jak mówił - rezygnują z badania, gdyż poczuli się lepiej, zanim doczekali wizyty u lekarza POZ.Lekarz zauważył, że jest także wiele osób, które w ogóle się nie zgłaszały do lekarza, licząc na to, że przejdą chorobę w miarę lekko, a nie chciały zostać poddane izolacji bądź razem z rodziną kwarantannie. Posobkiewicz ocenił, że na chwilę obecną "osób, które są po kontakcie z wirusem, może być w Polsce nawet między pięć a 10 milionów". Podkreślił, że to nadal za mało, żeby epidemia w Polsce się zatrzymała.Medyk dodał, że jeżeli połowę polskiego społeczeństwa lub więcej będą stanowić osoby po kontakcie z wirusem SARS-CoV-2 i wśród nich znajdą się ci, którzy się najwięcej komunikują, czyli są najlepszymi "wektorami" wirusa, to epidemia wyraźnie zwolni. Zaznaczył, że pojawienie się bezpiecznej, skutecznej szczepionki przyspieszy ten proces.