W rozmowie z Polską Agencją Prasową dr Konstanty Szułdrzyński, członek rady medycznej przy premierze, zwrócił uwagę, że wciąż niewiele wiemy o COVID-19 i że nie diagnozujemy wszystkich przypadków choroby, ponieważ nie ma takiej ludzkiej możliwości. - Nawet najlepsze modele matematyczne są obciążone dużym błędem, ponieważ każdy model jest tak dobry, jak dobre są dane, które do niego wsadzimy - powiedział. Jego zdaniem trudno prognozować, ile dokładnie będzie zakażeń. Dodał, że niemal wszyscy wiedzieli, że jesienią będzie druga fala pandemii, ale spodziewali się jej później, w listopadzie, podczas gdy ona zaczęła się we wrześniu. - Poza tym natężenie tej fali miało się nijak do tego, co mieliśmy w pierwszej połowie roku, kiedy to zanotowaliśmy bardzo mało przypadków i wydawało się, że wyszliśmy obronną ręką - powiedział ekspert. Zaznaczył jednak, że nie tylko Polska, ale też kraje zachodnie, np. Francja, zostały kompletnie zaskoczone liczbą przypadków jesiennych. Co ze szpitalami tymczasowymi? Wcześniej dr Szułdrzyński zwracał uwagę na konieczność utrzymania szpitali tymczasowych. - Nawet jeśli stoją teraz puste, to nie można ich zbyt szybko likwidować w sytuacji powszechnego zagrożenia koronawirusem - mówił ekspert. Jego zdaniem utrzymanie szpitali tymczasowych będzie potrzebne przynajmniej do czasu aż 30-40 proc. populacji zaszczepi się i nie spadnie znacznie liczba nowych zakażeń. Tymczasem zaś - według eksperta - szpitale tymczasowe mogą pełnić rolę pocovidowych, przeznaczonych dla pacjentów wymagających mniej intensywnego leczenia po chorobie. Najnowsze dane Ostatnie dane pokazują, że liczba zachorowań w Polsce spada. Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę (25 listopada) o potwierdzeniu koronawirusa u kolejnych 15 362 osób. We wtorek resort poinformował o 10 139 przypadkach zakażeń, w poniedziałek o 15 002. Rekord dziennej liczby zachorowań padł 7 listopada - zanotowano wtedy 27 875 przypadków.