Dominic Cummings jest w środę przesłuchiwany przez komisje Izby Gmin w sprawie działań podjętych przez rząd w reakcji na pandemię koronawirusa. Były główny doradca premiera Borisa Johnsona ocenił, że we wczesnych miesiącach 2020 r. rząd nie zrobił tyle, ile mógł. Wyjaśniając, dlaczego Johnson nie uczestniczył w posiedzeniach rządowego sztabu kryzysowego (COBR) na początku ubiegłego roku, Cummings powiedział: "Premier opisał to jako nową świńską grypę. Powiedziałem mu, że to pewnością nie to". Jak dodał, w biurze premiera panowało przekonanie, że jeśli sam Johnson przewodnicząc COBR uważa, że to jedynie świńska grypa, to nie pomoże w opanowaniu sytuacji. Cummings powiedział też, że premier chciał, aby naczelny lekarz Anglii Chris Whitty wstrzyknął mu na żywo w telewizji koronawirusa, aby pokazać, że nie jest on szkodliwy. "Wiele instytucji zawiodło" Były doradca premiera Wielkiej Brytanii stwierdził, że rząd zawiódł społeczeństwo w momencie, kiedy najbardziej był potrzebny. Biorąc część winy na siebie, powiedział: "Prawda jest taka, wyżsi rangą ministrowie, urzędnicy, doradcy jak ja, katastrofalnie nie spełnili standardów wymaganych przez społeczeństwo. Kiedy społeczeństwo potrzebowało nas najbardziej, rząd zawiódł. Chcę przeprosić wszystkie te rodziny, w których ludzie zmarli". Wskazał jednak, że nie tylko brytyjski rząd zawiódł, bo w początkowym okresie pandemii ani Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), ani organizacje czy rządy na Zachodnie nie biły jeszcze na alarm. - Z perspektywy czasu jest to całkowicie oczywiste, że wiele instytucji zawiodło - mówił. Cummings, który był głównym doradcą Johnsona od momentu objęcia przez niego urzędu premiera w lipcu 2019 r., odszedł z Downing Street w listopadzie zeszłego roku po przegranej próbie sił o wpływy w otoczeniu premiera.