"Nie chcemy, żeby doszło do takiej sytuacji jak we Włoszech. Tam za późno podjęto działania prewencyjne. A takie obecnie zaleca szef WHO, dlatego rozważamy również zamknięcie szkół - mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" jeden z urzędników resortu zdrowia. W rządzie brak jednomyślności w tej sprawie. Za jak najszybszym zamykaniem placówek, by minimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa, jest minister zdrowia Łukasz Szumowski. Takie rozwiązanie przyjęto w Czechach, gdzie stwierdzono już ponad 40 przypadków zakażeń. "W rządzie pojawiają się obawy o konsekwencje gospodarcze i wizerunkowe takiej decyzji, oraz o to, że zostanie źle przyjęta przez ludzi. Decyzja może zapaść w ciągu kilku dni. Jeden z rozważanych wariantów to lekcje odwołane od poniedziałku" - czytamy. "Chcemy dać czas rodzicom na przygotowanie się" - mówi "DGP" osoba z rządu. Za zamknięciem szkół są także nauczyciele z ZNP, bo jak mówi rzeczniczka związku Magdalena Kaszulanis, zadbanie o higieniczne warunki w szkołach jest coraz trudniejsze. Dyrektorzy mają możliwość podejmowania jednostkowych decyzji o zamykaniu szkół. Jednak, jak czytamy, wielu wstrzymuje się z decyzją. "Wolą, by zapadła na szczeblu rządowym, bo wtedy nauczyciel takiej czasowo zamkniętej szkoły pozostaje w gotowości. Tym samym, jak mówią eksperci, należy mu się wynagrodzenie". Więcej na temat sytuacji w szkołach i losu wiosennych egzaminów w "Dzienniku Gazecie Prawnej".