Jak przypomina dziennik, formalnie przedszkola i żłobki zostały otwarte 6 maja. W pierwszym tygodniu dzieci, które do nich wróciły, było kilkadziesiąt tysięcy na 1,3 mln maluchów ogółem. Dziś to już ponad 145 tys. przedszkolaków. Restrykcyjne wytyczne często uniemożliwiają jednak powrót do placówki wszystkich uczęszczających do niej wcześniej dzieci. Oburzenia nie kryją rodzice maluchów z prywatnych przedszkoli. Płacili oni bowiem przez ostatnie trzy miesiące czesne, by utrzymać miejsce dla swojego dziecka. Opłaty nierzadko sięgały kilkuset, a nawet dwóch tys. zł miesięcznie. Jak czytamy w "DGP", mimo utrzymania dotacji z gmin dla niepublicznych placówek, które są w tzw. powszechnej rekrutacji, właściciele niechętnie godzili się na obniżenie czesnego. Ich stanowisko wsparł Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Rodzice nie kryją oburzenia, a dyrektorzy rozkładają ręce - muszą przestrzegać rządowych wytycznych, jeśli chodzi o liczbę maluchów w grupie. "Część rodziców zapowiada, że jeśli nie będzie dla ich dzieci miejsc, będą domagać się zwrotu czesnego za cały okres, kiedy placówka była zamknięta. Są też tacy, którzy grożą pozwami" - mówi cytowana przez "DGP" Aneta Szoka, dyrektor Niepublicznego Przedszkola Marchewka w Białymstoku. 12 dzieci w grupie, dystans i dezynfekcja Przypomnijmy - przedszkola i żłobki mogą być otwierana od 6 maja, ale decyzje w sprawie konkretnych placówek podejmują dyrekcja i organy prowadzące. Część samorządów zdecydowała o otwarciu placówek w późniejszych terminach.Zgodnie z wytycznymi Głównego Inspektora Sanitarnego dla przedszkoli, oddziałów przedszkolnych, innych form wychowania przedszkolnego, a także żłobków grupy powinny liczyć do 12 dzieci (w uzasadnionych przypadkach do 14 dzieci) i przebywać w jednej wyznaczonej sali pod opieką tego samego opiekuna. Minimalna przestrzeń do wypoczynku, zabawy i zajęć dla dzieci w sali nie może być mniejsza niż cztery metry kwadratowe na jedno dziecko i każdego opiekuna. Sale należy wietrzyć co najmniej raz na godzinę, w czasie przerwy, a w razie potrzeby także w czasie zajęć. Ponadto w sali, w której przebywać będą dzieci, nie może być zabawek, przedmiotów, sprzętów, których nie można skutecznie uprać lub dezynfekować (np. pluszowe zabawki), a wykorzystywane przybory sportowe - piłki, skakanki, obręcze dokładnie czyścić lub dezynfekować. Dzieci zaś nie powinny przynosić ze sobą niepotrzebnych przedmiotów i zabawek. Opiekunowie między sobą powinni zachować dystans społeczny wynoszący minimalnie 1,5 metra, a osoby przyprowadzające i odbierające dzieci nie powinny podchodzić do osób tam przebywających, zarówno do dzieci, jak i dorosłych bliżej niż na dwa metry. Rodzice mogą wchodzić z dziećmi wyłącznie do przestrzeni wspólnej placówki, z zachowaniem zasady - jeden rodzic z dzieckiem lub w odstępie od kolejnego rodzica z dzieckiem wynoszącym dwa metry. Sanepid wskazuje też na to, że do przedszkola czy żłobka mogą uczęszczać tylko dzieci zdrowe, bez objawów chorobowych sugerujących chorobę zakaźną. Również opiekunowie muszą być zdrowi. Gdy w domu przebywa osoba na kwarantannie lub izolacji w warunkach domowych nie wolno przyprowadzać dziecka do placówki. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej". *** #POMAGAMINTERIA Zróbmy małym pacjentom prezent na Dzień Dziecka W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, na II piętrze, w budynku najbardziej oddalonym od wejścia, znajduje się mały oddział - Oddział Przeszczepiania Komórek Krwiotwórczych z sześcioma izolatkami. To tutaj trafia część dzieci chorych na nowotwory, żeby skorzystać z - czasami ostatniej - szansy powrotu do zdrowia i życia. Stowarzyszenie Koliber prowadzi zbiórkę, by z okazji Dnia Dziecka podarować małym pacjentom - nie zabawki, bo ich tam nie mogą mieć - ale m.in. nowe materace i pościel. Sprawdź szczegóły >>> WESPRZYJ ZBIÓRKĘ >>>