W niedzielę w Czechach zaplanowano demonstracje przeciwników lockdownu. Największe z nich miały odbyć się w Pradze. Jedną zorganizowała inicjatywa "My razem" (My společně), za drugą odpowiadał ruch "Zdechł pies" (Chcípl PES). Od początku policja zapowiadała surowe egzekwowanie przepisów. Rzecznik czeskiej policji Ondrzej Moravczik przypominał, że według najnowszych przepisów, które obowiązują od 4 do 21 marca w zgromadzeniu, które są dozwolone między godz. 5 a 20.59, może uczestniczyć maksymalnie 100 osób. Muszą to być osoby zameldowane w powiecie, w którym zorganizowano zgromadzenie. Wydarzenie może odbyć się jedynie na zewnątrz, uczestnicy muszą przebywać co najwyżej w grupach dwudziestoosobowych. Obowiązkowe jest zachowanie minimum dwumetrowego dystansu oraz zakrycie ust i nosa. Ponad 500 uczestników Od rana policjanci w Czechach kontrolowali jadących do Pragi. Dziennik "MF Dnes" informował, że zatrzymano autobusy z kilkudziesięcioma mieszkańcami województwa morawsko-śląskiego, którzy jechali na protest do stolicy. Dziennik "Lidove noviny" informuje, że w obu demonstracjach w Pradze wzięło dziś udział ponad 500 osób. Trudno jednak o dokładne szacunki, bowiem policjanci blokowali możliwość dojścia na miejsce zbiórki, legitymując przechodniów i sprawdzając ich miejsce zamieszkania. O godz. 13 rozpoczęła się demonstracja na Placu Wacława. Tę zorganizowała inicjatywa "My razem" (My společně), wśród organizatorów był czeski poseł Lubomir Volny. Dziennik "MF Dnes" pisze, że do incydentów doszło jeszcze przed oficjalną godziną rozpoczęcia manifestacji. Po rozpoczęciu organizatorzy wezwali uczestników manifestacji do utworzenia "łańcucha życia". Policja apelowała o zachowanie dystansu społecznego i założenie maseczek. Po kilkunastu minutach protest został rozwiązany przez organizatorów, kiedy wkroczyły oddziały prewencji. Część z demonstrantów próbowało się przedostać na Rynek Staromiejski, gdzie na 14. zaplanowano drugą demonstrację. Ta także nie trwała długo. Po kilkunastu minutach rozwiązał ją praski magistrat. Maseczki nie nosi i lubi "dać z liścia" Policja zatrzymała przynajmniej 17 demonstrantów. Pośród nich jest poseł Lubomir Volny, który nie reagował na kilkukrotne wezwanie policjantów o założenie maseczek. Aresztowanie posła potwierdził minister spraw wewnętrznych Jan Hamaczek. Lubomir Volny to obecnie poseł niezrzeszony, który do czeskiego sejmu dostał się z list antyeuropejskiej i skrajnie prawicowej partii Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD). Na jej czele stoi pół-Japończyk i pół-Czech Tomio Okamura. W styczniu podczas parlamentarnej dyskusji nad przedłużeniem lockdownu poseł Volny brał udział w szarpaninie. Volny nie miał maseczki, dodatkowo zaczął oskarżać prowadzącego obrady wicemarszałka Tomasza Hanzla o korupcję. Kiedy Hanzel zapowiedział, że wyłączy mu mikrofon, wtedy poseł Volny zagroził, że usiądzie Hanzlowi na kolana i będzie korzystać z jego mikrofonu, a gdy groźbę tę zaczął spełniać, doszło do szarpaniny. - Dostaniesz z liścia - krzyczał Volny. Ostatecznie musiała interweniować ochrona.