- Kontaktowałem się w tej sprawie z Głównym Inspektorem Sanitarnym, mam też sygnał od wojewody małopolskiego, w którym jednoznacznie wskazują na to, że inspektor sanitarny nie wydawał pozytywnej opinii, aby inaczej niż stacjonarnie rozpoczynać rok szkolny w szkołach w Zakopanem - powiedział minister edukacji odnosząc się do sytuacji w Zakopanem, gdzie w środę (26 sierpnia) władze miasta zapowiedziały, że do 28 września nauka będzie odbywała się zdalnie. "Żadnego pozwolenia nie było" Piontkowski dodał, że pojawił się wspólny komunikat wojewody małopolskiego, małopolskiej kurator oświaty i wojewódzkiego inspektora sanitarnego, w którym "jednoznacznie wskazują, że żadnego pozwolenia nie było". - Skoro jest oficjalne oświadczenie, to jak rozumiem, ktoś w Zakopanem chyba trochę coś pomylił. To jest wersja optymistyczna, bo gorsza wersja jest taka, że władze Zakopanego wbrew prawu próbują podjąć jakieś działania - powiedział. Na uwagę Piotra Witwickiego, że nie byłoby całego zamieszania, gdyby opinie sanepidu były wydawane na piśmie, odparł: - Nie chcieliśmy zbyt mocno biurokratyzować tego całego systemu, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że czasami decyzja o przejściu na kształcenie zdalne powinna być podejmowana dosyć szybko. - Z tego, co wiem, nie ma chyba jakiejś gwałtownej fali zachorowań w Zakopanem, w żadnej ze szkół nic szczególnego się nie wydarzyło - powiedział szef MEN. "Ktoś chyba konfabuluje" - Dyrektorzy szkół, mając dosyć dużo czasu, mogli spokojnie, co najmniej drogą mailową bądź na piśmie, zwrócić się do inspektora sanitarnego z wnioskiem o inny sposób nauczania niż stacjonarne, uzasadniając to jakąś trudną sytuacją epidemiczną. Ja nie widziałem takiego wniosku. Skoro go nie było, to znaczy, że ktoś chyba konfabuluje we władzach Zakopanego i szybkie oświadczenie odpowiednich władz z Małopolski jednoznacznie sprawę przesądzają - dodał Piontkowski. Minister edukacji wskazał, że "telefoniczna odpowiedź powinna zdarzyć się w sytuacji nadzwyczajnej, kiedy trzeba podejmować decyzję z godziny na godzinę". - Jestem zdziwiony, że władze Zakopanego, które nie mają tutaj kompetencji, bo kompetencja jest po stronie dyrektorów szkół na podstawie nie wiadomo czego, domysłu jakiegoś, podejmują działania informacyjne, które mówią o tym, że szkoły rozpoczną się później niż w całej Polsce. Nie ma żadnych podstaw do tego i działania władz Zakopanego traktuję jako działania niezgodne z prawem - ocenił Piontkowski. Negatywna decyzja sanepidu W środę (26 sierpnia) Zakopane informowało, że uczniowie naukę stacjonarną rozpoczną 28 września. Telefoniczną zgodę na przesunięcie powrotu dzieci do szkoły miał wydać sanepid. W czwartek (27 sierpnia) jednak negatywne stanowisko zajęli wojewoda, kurator oświaty oraz inspektor sanitarny. Władze Zakopanego były zmuszone podporządkować się negatywnej decyzji sanepidu - poinformowała reporterka Polsat News Natalia Knapik. Czytaj też na stronie polsatnews.pl.