Na liście całkowicie zamkniętych miasteczek i osad w rejonie między Lodi w Lombardii i Padwą w Wenecji Euganejskiej na północy, w których mieszka ponad 50 tys. osób, są m.in.: Codogno, gdzie zanotowano pierwsze zachorowanie na terytorium Włoch, a także Pizzighettone, Pieve Porto Morone, Sesto Cremonese, Casalpusterlengo, Vo, Schiavonia, Mira, Mirano, Terranova Passerini. Na mocy dekretu wydanego przez rząd obowiązuje surowy zakaz opuszczania tych miejscowości i wjazdu do nich pod groźbą kar finansowych. "Czerwonych stref" pilnuje kilkadziesiąt patroli, a premier Giuseppe Conte zaapelował do obywateli o współpracę. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, zamknięte są szkoły, urzędy, prywatne firmy i inne miejsca pracy oraz obiekty sportowe. Nie działa transport publiczny, na stacjach w tym rejonie nie zatrzymują się pociągi. Lokalne władze apelują do mieszkańców zamkniętych miasteczek, aby radykalnie ograniczyli wychodzenie z domu, co oznacza - jak podkreślają media - praktyczną samoizolację domową kilkudziesięciu tysięcy osób. Media informują o kilku prawdopodobnych przypadkach ucieczek ze strefy zachorowań. Obrona Cywilna apeluje do ludności, aby nie ulegała panice. Jej oznaki jednak są widoczne. Ludzie masowo gromadzą zapasy, wykupują maseczki, trwa szturm na nieliczne otwarte sklepy i apteki. "Panuje tu klimat oczekiwania, ale nie desperacji" Kolejne zalecenie, jakie powtarzane jest w mediach, to takie, aby w razie stwierdzenia poważnych objawów nie udawać się do lekarza lub na pogotowie, ale by wzywać pomoc lekarską telefonicznie, korzystając z udostępnionych numerów alarmowych. Mieszkanka Casalpusterlengo koło Lodi, skąd pochodziła jedna ze śmiertelnych ofiar wirusa, powiedziała Ansie: "Panuje tu klimat oczekiwania, ale nie desperacji". "Nie ma paniki" - dodała. Według przekazanych przez nią informacji, do otwartego miejscowego sklepu ludzie chodzą w maseczkach ochronnych. "Wiemy o licznych przypadkach w okolicy, ale głównie są one bezobjawowe. Ludzie ci odbywają kwarantannę w domu. Wytłumaczono nam, że nie powinniśmy być szczególnie zaalarmowani" - podkreśliła rozmówczyni włoskiej agencji. Specjalnym kordonem otoczono też miejscowość Vo w Wenecji Euganejskiej, gdzie mieszkał zmarły 78-letni mężczyzna. Dróg dojazdowych pilnują tam karabinierzy i policjanci. Trwa postępowanie, by wyjaśnić źródło zakażenia w tej małej społeczności. Z Rzymu Sylwia Wysocka