Wirusolodzy podkreślają, że nie jest możliwe szybkie i pewne odróżnienie tych dwóch chorób od siebie. Można mówić tylko o objawach, które występują częściej lub rzadziej. - Chory na COVID-19 częściej ma utratę powonienia i smaku. Jednak brak tych objawów o niczym nie świadczy - mówi Interii dr Katarzyna Pancer z Zakładu Wirusologii Państwowego Zakładu Pracy. Nowe hiszpańskie badania wykazały, że utrata powonienia i smaku, występuje u kilkudziesięciu proc. zakażonych COVID-19, głównie jednak u pacjentów poniżej 60. roku życia. Ponieważ węch i smak tracą także osoby przechodzące COVID-19 bezobjawowo, może to ułatwiać wychwytywanie takich przypadków. Utratę węchu powoduje jednak także zakażenie "zwykłymi" koronawirusami, powodującymi przeziębienia. COVID-19 odróżnia od sezonowej grypy większe zagrożenie poważnymi powikłaniami i zgonem - śmiertelność jest znacznie wyższa, niż w przypadku grypy. W USA śmiertelność w przypadku grypy to około 0,1 proc., natomiast COVID-19 - około 6 proc. Oba wirusy - grypy i SARS-CoV-2 - atakują drogi oddechowe. Zakażenie jest przenoszone drogą kropelkową, choć coraz więcej dowodów wskazuje, że koronawirus SARS-CoV-2 przenoszony jest też drogą powietrzną. Możliwe jest także zakażenie przez kontakt ze skażonymi przedmiotami lub poprzez ręce. W obu przypadkach pomaga mycie rąk, noszenie maseczki i unikanie dotykania twarzy. Można być zakażonym grypą i COVID-19 Dodatni test na COVID-19 rozwiązuje wątpliwości: grypa czy koronawirus. Jednak można być zakażonym jednym i drugim, w tym samym czasie. "Z pewnością można jednocześnie zarazić się grypą i COVID-19, co może mieć katastrofalne skutki dla układu odpornościowego" - powiedział, cytowany przez CNN, dr hab. Adrian Burrowes, lekarz medycyny rodzinnej z Florydy. Zarówno COVID-19, jak i grypa mogą spowodować zapalenie płuc, płyn w płucach lub niewydolność oddechową. Obie choroby mogą również mieć takie konsekwencje jak: posocznica, uszkodzenie serca i zapalenie serca, mózgu lub tkanki mięśniowej. Występowanie grypy i COVID-19 jednocześnie zwiększa ryzyko wystąpienia negatywnych skutków dla serca, mózgu lub mięśni. "Jest za wcześnie, aby dokładnie powiedzieć, o ile gorsze może być przechodzenie obu tych chorób jednocześnie w porównaniu do przechodzenia każdego wirusa osobno. Nie ma jeszcze wielu danych na temat osób, które zapadły na obie choroby w tym samym czasie. COVID-19 rozprzestrzenił się dopiero po zakończeniu ostatniego sezonu grypowego "- powiedział dr hab. Michael Matthay, profesor z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Lekarze muszą zdecydować W nadchodzącym sezonie grypowym problem odróżnienia zakażonych tymi wirusami stanie się kluczowy. W Polsce medycy dostali ścisłe wytyczne, jakich pacjentów mają kierować na testy wykrywające koronawirusa. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 8 września 2020 r. test molekularny RT-PCR wykonuje się u osoby, która ma takie obawy: temperatura ciała powyżej 38 st. C, kaszel, duszności, utrata węchu lub smaku. - W okresie jesienno-zimowym będziemy mieli do czynienia z nałożeniem się wielu innych czynników wpływających na stan zdrowia ludzi, w tym nałożenia się na siebie COVID-19 i sezonowego wzrostu zachorowań na grypę i infekcje grypopodobne. Konsekwencją tego jest konieczność zmiany filozofii podejścia do walki z pandemią - informuje Joanna Koc z biura prasowego ministerstwa zdrowia. Zgodnie z nowymi zasadami to lekarz pierwszego kontaktu będzie musiał podjąć decyzję, czy skierować pacjenta na testy, czy też uznać jego objawy za efekt zwykłego przeziębienia. Do tej pory decyzja o wykonaniu testów należała głównie do pracowników sanepidu. - Lekarz pierwszego kontaktu, jak wskazują eksperci, musi być lekarzem tego podstawowego kontaktu i ukierunkowywać pacjenta dalej. Trudno każdego pacjenta z gorączką czy kaszlem kierować od razu do szpitala, na oddział zakaźny. Lekarz pierwszego kontaktu jest od weryfikacji stanu zdrowia. Wizyta u lekarza pierwszego kontaktu to też prewencja w zakresie szeregu innych chorób, które podczas takiej wizyty mogą być zdiagnozowane - wyjaśnia Joanna Koc. Zapewnia, że - wbrew zarzutom lekarzy - zmiana zasad walki z pandemią nie ma na celu zmniejszania liczby testów. - Potencjał testowania to dziś ok. 60 tys. testów na dobę i możemy go zwiększyć - wyjaśnia Interii Joanna Koc.