Urzędnicy zapowiedzieli, że osoby niezaszczepione znajdą się na "czarnej liście", nie będą mogły korzystać z rządowej pomocy, nie będą miały wstępu do supermarketów, restauracji i hoteli, ani nie będą mogły używać transportu publicznego. Odmowa przyjęcia zastrzyku miałaby wpływać nawet na możliwości nauki w szkołach, podjęcia pracy i zaciągnięcia się do wojska przez ich dzieci - podał dziennik "Zhongguo Qingnian Bao", związany z młodzieżówką Komunistycznej Partii Chin. Komunikat opisujący te zasady, określane jako "pięć razy nie", wzbudził ożywioną dyskusję w mediach społecznościowych. W tym tygodniu władze Wanchengu wydały oświadczenie, w którym wycofały się z kampanii "pięć razy nie". "Szczerze przepraszamy za niewłaściwy sposób namawiania do szczepień" - ogłosili urzędnicy z liczącego blisko 200 tys. mieszkańców Wanchengu. Podkreślili jednak, że szczepienie jest "odpowiedzialnością i obowiązkiem każdego obywatela" i zaapelowały o przyjmowanie zastrzyków. "Nazbyt uproszczone praktyki" W środę państwowe chińskie media przestrzegły władze miast i regionów przed sięganiem po "proste i prymitywne" metody, by zachęcać mieszkańców do szczepień. Wymieniono przy tym wiązanie ich z dyplomami dla uczniów czy oceną pracy nauczycieli, a także ingerencje administracji w działalność firm, by przyspieszyć proces szczepień pracowników. "Te nazbyt uproszczone praktyki nie tylko mogą stwarzać zagrożenie dla ludzi, którzy nie powinni być szczepieni, ale mogą również dodatkowo zniechęcać niektóre osoby, co nie sprzyja promocji szczepień" - ocenił dziennik "Xinhua Meiri Dianxun", wydawany przez oficjalną agencję prasową Xinhua. Zgodnie z państwowymi wytycznymi szczepienia przeciwko COVID-19 mają być w Chinach dobrowolne i bezpłatne. Do czwartku w kraju podano łącznie ponad 126,6 mln dawek kilku rodzajów rodzimych szczepionek. Władze planują do końca czerwca zaszczepić 40 proc. spośród ok. 1,4 mld mieszkańców kraju.