Do 11 lutego przeanalizowano ponad 70 tys. przypadków zakażenia tym patogenem w Chinach, czyli niemal wszystkie, jakie dotąd zarejestrowano. Z najnowszych danych wynika, że do wtorku było zakażonych 72,3 tys. osób, a zmarło prawie 1,9 tys. chorych. Wśród ofiar jest 51-letni Liu Zhiming, dyrektor szpitala Wuchang, jednego z największych w Wuhan, gdzie znajduje się epicentrum epidemii. Według Chińskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób w prowincji Hubei, gdzie znajduje się miasto Wuhan, śmiertelność wśród zakażonych koronawirusem Covid-19 sięga 2,9 proc., a w pozostałych rejonach kraju nie przekracza 0,4 proc. Z najnowszego raportu, przywołanego przez BBC, wynika, że ogólna śmiertelność wynosi 2,3 proc. Zdecydowana większość zakażeń, bo aż 80,9 proc. - stwierdzają autorzy raportu - zastała zakwalifikowana jako łagodna, 13,8 proc. ma poważny przebieg, a 4,7 proc. chorych było w stanie krytycznym, z których część udało się wyleczyć. Ryzyko zgonu rośnie wraz z wiekiem Najbardziej zagrożone są osoby starsze, powyżej 80. roku życia, wśród których śmiertelność jest wysoka i sięga 14,8 proc. Dzieci jak na razie nie są zagrożone, u maluchów do 9. roku życia nie stwierdzono jeszcze żadnego przypadku śmiertelnego. Na infekcje na ogół odporni są też ludzi młodzi do 39. roku życia - umieralność w tej grupie nie przekraczała 0,2 proc. Wśród osób po czterdziestce ryzyko zgonu w razie infekcji rośnie wraz z wiekiem: u czterdziestolatków wynosi 0,4 proc., u pięćdziesięciolatków - 1,3 proc., sześćdziesięciolatków - 3,6 proc., a siedemdziesięciolatków - wzrasta już do 8 proc. Jeśli chodzi o płcie, to mężczyźni są nieco bardziej zagrożeni zgonem - śmiertelność sięga u nich 2,8 proc., podczas gdy u kobiet wynosi 1,78 proc. Umieralność z powodu zakażenia koronawirusem Covid-19 większa jest u osób, które cierpią na choroby przewlekłe, głównie na cukrzycę, choroby płuc oraz nadciśnienie tętnicze krwi. Duże jest też zagrożenie wśród personelu medycznego, który na co dzień styla się z chorymi i osobami zakażonymi. "Wszystkie scenariusze nadal są możliwe" Do 11 lutego w Chinach zakażonych tym patogenem zostało ponad 3 019 lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników szpitali, spośród których 1 716 osób zachorowało, a pięć zmarło (m.in. dyrektor szpitala Wuchang Liu Zhiming oraz 34-letni Li Wenliang, który na portalach społecznościowych w grudniu 2019 r. ostrzegał przed epidemią). Trudno prognozować jak rozwinie się epidemia, która na razie ma zasięg międzynarodowy i jeszcze nie przerodziła się w pandemię. Według raportu, w Chinach jak na razie szczyt osiągnęła ona w dniach 23-26 stycznia, a do 11 lutego - do kiedy analizowano dane - zaczęła słabnąć. Eksperci przestrzegają jednak przed wyciąganiem zbyt pochopnych wniosków, gdyż liczba zakażonych i zgonów znowu może wzrastać. Epidemia potrafi bowiem rozwijać się w kolejnych falach. Wiele będzie zależało od migracji ludności, zarówno w Chinach, jak i na świecie. Według autorów raportu szczególne zagrożenie mogą stwarzać osoby powracające do Chin z wakacji. Przed nadmiernym optymizmem ostrzegł dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Tedros Adhanom Ghebreyesus. W poniedziałek powiedział, że tendencja spadkowa nowych zakażeń może się zmienić, kiedy wirus dotrze do nowych skupisk ludności. "Wszystkie scenariusze nadal są możliwe" - dodał.