Naukowcy z Chińskiej Akademii Nauk wyniki swoich badań wysłali do redakcji prestiżowego magazynu "Lancet". Tekst nie przeszedł jeszcze naukowych recenzji i nie wiadomo, czy doczeka się oficjalnej publikacji, ale został umieszczony w specjalnym dziale "Preprints", gdzie czasopismo pokazuje interesujące treści. Artykuł nosi tytuł: "Wczesna ukryta transmisja i ewolucja SARS-CoV-2 ludzkich nosicielach". Grupa chińskich naukowców, wykorzystując analizę z dziedziny filogenetyki, czyli działu biologii zajmującego się rozwojem organizmów, uważa, że wirus odpowiedzialny za pandemię po raz pierwszy pojawił się poza Chinami. Badacze przekonują, że osiem na 41 szczepów SARS-CoV-2 ma niższy stopień mutacji od tego, który pojawił się w Wuhanie. To ma - ich zdaniem - dowodzić, że koronawirus nie pochodzi z Chin, a najprawdopodobniej z Indii, ale na liście państw podejrzanych są także Czechy, Bangladesz, Australia, Rosja, Serbia, Grecja, Włochy, USA. "Podejście chińskich naukowców jest stronnicze" Według profesora Davida Robertsona, eksperta z Uniwersytetu w Glasgow, artykuł chińskich naukowców jest "pełen błędów i nieprawdziwych twierdzeń". "Inni światowi badacze są też sceptyczni co do wyników chińskiej analizy" - informuje "Daily Mail". "Podejście autorów i ich metodologia dotycząca najmniej zmutowanej wersji wirusa są stronnicze" - uważa Robertson. Jego zdaniem chińscy naukowcy zignorowali obszerne dane epidemiologiczne, które jasno pokazują, że wirus narodził się w Chinach i stąd rozprzestrzenił się na inne kraje. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nadal uważa Chiny za miejsce narodzin nowego koronawirusa. Niedawno wysłała do tego kraju dziesięcioosobowy zespół w celu zbadania sprawy.