W czwartek rano szef KPRM, pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk informował w RMF FM, że jest otwarta rejestracja dla osób powyżej 60 lat, ale ta rejestracja zwolniła, dlatego rząd zdecydował się uruchomić zapisy osób między 40. a 60. rokiem życia, które zgłosiły gotowość do szczepienia w styczniu. Na późniejszej konferencji prasowej Dworczyk przyznał, że z powodu usterki systemu część osób w wieku 40-59 lat zarejestrowała się na kwietniowe terminy szczepień, a - jak podkreślał - te osoby miały mieć terminy w maju. Były główny inspektor sanitarny dr n. med. Andrzej Trybusz ocenia, że nie należy przeceniać znaczenia czwartkowych problemów z rejestracją do szczepień osób w wieku 40-59 lat. - Nie podnosiłbym tego do rangi problemu, który zwiastuje katastrofę w programie szczepień populacyjnych - mówi. Jak stwierdził, z sytuacji z czwartku należy koniecznie wyciągnąć wnioski - tak, by nie powtórzyła ona się przy zwiększającej się liczbie szczepień populacyjnych. - Opinii publicznej należało się jasne, zrozumiałe wytłumaczenie na temat tego, co się stało, że ta rejestracja tak się potoczyła. Natomiast pozytywne jest to, że okazało się, iż młodsze roczniki chcą się szczepić - zaznaczył ekspert. - Zastanowienie budzi niski stopień rejestracji wśród najmłodszych seniorów, czyli 60-latków. Podejrzewam, że jest to spowodowane tym, że jest to grupa szczepiona przede wszystkim preparatem firmy AstraZeneca i lękiem przed tą szczepionką - ocenił. "Zupełnie tego nie widać" - Program promocji szczepień wreszcie powinien zostać uruchomiony, bo jego naprawdę zupełnie nie widać - zaznaczył Trybusz. Dodał, że w Narodowym Programie Szczepień jest rozdział poświęcony edukacji i promocji szczepień. - Miały być przeróżne inicjatywy. Powiem szczerze - nie widzę ich. Aż prosi się o to, by wykorzystać te przewidziane w programie przedsięwzięcia m.in. do tłumaczenia społeczeństwu, że szczepionka AstraZeneca jest w pełni skuteczna i bezpieczna - zaznaczył. Podkreślił do tej pory na świecie podano ponad 0,6 mld szczepionek przeciwko COVID-19. - Szczepionka zapewnia odporność, ale nie zapewnia nieśmiertelności. W Europie mamy kilka milionów osób zaszczepionych, wśród których znalazły się takie, które potem zmarły na zawał, z powodu udaru czy złamały sobie nogę, ale nie stało się to z powodu szczepionki - zaznaczył. - Nie można koincydencji zjawisk brać za zjawiska przyczynowo-skutkowe. To jest po prostu korelacja czasowa. To, że ktoś się zaszczepił jakąkolwiek szczepionką i za dwa, trzy dni złamał sobie nogę, to znaczy, że doszło do odwapnienia kości - powiedział. "Należy odróżniać odczyn poszczepienny od niepożądanego odczynu poszczepiennego" - Bezkrytyczne przekazywanie opinii publicznej, że ktoś się zaszczepił i po pięciu dniach ta osoba zmarła, jest wysoce nieodpowiedzialne. Oczywiście każdy przypadek musi i jest badany, ale w żadnym stopniu nie upoważnia do takich sformułowań i nie ma na to żadnych dowodów. Przy obecnej skali szczepień nie dzieje się nic negatywnego w stanie zdrowia społeczeństwa, co można by wiązać ze szczepieniami - podkreślił Trybusz. Były szef GIS zaznaczył, że należy odróżniać odczyn poszczepienny od niepożądanego odczynu poszczepiennego. - Odczyn poszczepienny to normalna, fizjologiczna reakcja organizmu na szczepionkę. To może być ból w miejscu szczepienia, lekki obrzęk, przejściowy wzrost temperatury ciała, przemijające dreszcze, bóle stawowo-mięśniowe, ale to są dolegliwości trwające dwa, trzy dni i one samoistnie ustępują - opisał. Zaznaczył że pojawienie się np. wysokiej gorączki trwającej cztery do pięciu dni można zakwalifikować jako niepożądany odczyn poszczepienny (NOP). - Jako NOP określamy zaburzenia w stanie zdrowia pozostające w związku czasowym ze szczepieniem. Ból ręki po szczepieniu to nie jest zaburzenie w stanie zdrowia, ale przedłużająca się gorączka czy wstrząs anafilaktyczny już tak - wyjaśnił ekspert. - Jak popatrzymy na liczbę przeprowadzonych w Polsce szczepień i liczbę NOP-ów, to mieszczą się one w średniej. Ponad 6,6 mln podanych szczepionek i niecałe 5,7 tys. NOP-ów. To jest poniżej tego, co spotykamy w przypadku innych szczepień - zaznaczył Trybusz.