Reklama

Bułgaria: Podwyżki dla posłów wywołały skandal

Ogromny skandal w Bułgarii spowodowała zapowiedź podniesienia płac posłów już od 1 kwietnia. Przewodnicząca parlamentu Cweta Karajanczewa musiała w piątek przeprosić za obronę tego pomysłu, a premier Bojko Borisow poinformował o zamrożeniu płac deputowanych.

Zgodnie z regulaminem parlamentu, płace posłów są trzy razy wyższe od przeciętnej płacy brutto w sektorze budżetowym i podlegają rewaloryzacji co kwartał.

Na internetowej stronie parlamentu w środę pojawiła się wiadomość o podwyżce, która spowodowała oburzenie nie tylko z powodu kryzysowej sytuacji w kraju, lecz także dlatego, że parlament zawiesił prace na czas epidemii koronawirusa. W piątek obraduje nadzwyczajnie, by przedłużyć stan wyjątkowy.

W odpowiedź na głosy krytyczne przewodnicząca parlamentu Karajanczewa w wywiadzie telewizyjnym w czwartek określiła apele o rezygnację z podwyżek jako populizm. "Podnosimy płace, ponieważ jedną trzecią oddajemy [na cele dobroczynne]. Nie powinniśmy zamrażać, to jest populizm. Nie ma miejsca dla populizmu w okresie kryzysu" - mówiła. W piątek na swojej stronie na Facebooku napisała jednak, że "wczoraj popełniła błąd, dzisiaj przeprasza".

Reklama

Na konferencji prasowej w piątek premier Bojko Borisow oświadczył, że płace posłów zostaną zamrożone. Ten krok doprowadzi także do zamrożenia na poziomie z grudnia 2019 r. płac prezydenta, premiera, ministrów, członków Trybunału Konstytucyjnego, prokuratora generalnego i merów miast.

Jednocześnie minister finansów Władisław Goranow zapowiedział, że na razie nie przewiduje się obniżek płac administracji państwowej, mimo że część urzędników zostaje w domu i nie jest obciążona pracą.

PAP

Reklama

Reklama

Reklama