Od poniedziałku w Bułgarii pracę wznawiają lokale gastronomiczne, kasyna i szkoły językowe. Restauracje będą czynne do godz. 23, będą oferować połowę miejsc i mają ściśle przestrzegać zasad przeciwepidemicznych. Dozwolone jest też organizowanie krajowych wycieczek grupowych, seminariów i konferencji. Pozytywne doświadczenia Bułgarskie władze sanitarne oceniły, że doświadczenie w hotelach, których restauracje były otwarte jeszcze w styczniu, było pozytywne, i decyzja o otwarciu innych lokali gastronomicznych nie wiąże się ze zwiększonym ryzykiem. Główny inspektor sanitarny kraju Angeł Kunczew zastrzegł jednak, że jeżeli liczba zakażeń koronawirusem znacząco wzrośnie, ponownie ogłoszony zostanie lockdown. Według stowarzyszeń restauratorów około 25 proc. lokali nie otworzy się, bo wielu właścicieli ma poważne trudności finansowe, część splajtowała, a inni stracili personel i nie mają wyszkolonych pracowników. Bary i nocne kluby na razie pozostaną zamknięte do 1 kwietnia. Jest to też data graniczna, po której będzie można organizować grupowe wycieczki zagraniczne. Brakuje szczepionek Minister zdrowia Kostadin Angełow wyraził w poniedziałek nadzieję, że do końca czerwca uda się zaszczepić 70 proc. ludności kraju. Warunkiem jest zagwarantowanie wystarczającej liczby szczepionek przeciw COVID-19, których obecnie brakuje. - AstraZeneca nie dostarczyła 40 proc. zapowiedzianych dawek, dlatego zwróciliśmy się do Niemiec i Francji o pomoc. Liczymy, że otrzymamy od nich szczepionki, które potem oddamy - mówił. Wcześniej premier Bojko Borisow powiedział, że o analogiczną pomoc Bułgaria zwróciła się również do Grecji. Liczba hospitalizacji rośne W ostatnich dwóch tygodniach odsetek dodatnich wyników testów na obecność koronawirusa utrzymuje się w kraju na poziomie 13-14 proc. Rośnie liczba hospitalizowanych pacjentów z COVID-19, która wynosi obecnie ona 4744 osób. Od początku pandemii zarejestrowano 10 191 zgonów wśród zakażonych. Protesty pielęgniarek Na tym tle w poniedziałek swoje protesty wznowiły po dwóch latach pielęgniarki, żądając podniesienia płac i poprawy warunków pracy. Zgodnie z obietnicami rządu płaca pielęgniarek powinna wynosić 950 lewów miesięcznie (475 euro), ale w wielu szpitalach nie jest to przestrzegane. Są przy tym pielęgniarki, które obsługują po 50 pacjentów. - Władze nie podjęły żadnych kroków, by powstrzymać emigrację wykształconych pracowników - oceniła szefowa związku zawodowego pielęgniarek Maja Iliewa na wiecu protestacyjnym przed urzędem Rady Ministrów. Darmowy program - rozlicz PIT 2020