Dwa tygodnie kwarantanny po powrocie, w dobie pandemii, to los każdego podróżnego przybywającego do Królestwa. Ale na początku lata Londyn uruchomił tzw. korytarze powietrzne. Jeden z nich prowadzi do Polski. Po obu stronach korytarza nie ma obowiązku izolacji. Ostatnio jednak rząd Borisa Johnsona zamyka kolejne korytarze. Najpierw ten łączący kraj z Hiszpanią, potem z Belgią, Luksemburgiem czy Bahamami. Według doniesień brytyjskich mediów wzrost zakażeń po drugiej stronie kanału La Manche niepokoi administrację Borisa Johnsona. Ewentualna kwarantanna oznaczałoby problemy dla ok. pół miliona brytyjskich turystów. Kraj jest popularnym celem wycieczkowym, szczególnie teraz, gdy korytarz łączący Wyspy z Hiszpanią się zamknął."Daily Telegraph" i "Daily Mail" piszą, że Londyn przygląda się też Polsce, Niderlandom, Malcie i Szwajcarii. Brytyjskie MSZ przekazało Polskiemu Radiu, że nic na razie nie jest przesądzone, a sytuacja jest dynamiczna. W przeszłości jednak administracja Johnsona podejmowała decyzje w kilkanaście godzin po otrzymaniu danych, które uznała za niepokojące, a przedstawiciele administracji podkreślają, że z podróżowaniem w czasie pandemii wiąże się ryzyko, bo reguły mogą się zmienić z godziny na godzinę. Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców