Brytyjski wariant koronawirusa SARS-CoV-2, znany też jako B.1.1.7, uważany jest obecnie przez badaczy za jeden z najbardziej niebezpiecznych. Powodem jest szybkość, z jaką się rozprzestrzenia, a także jego większa zaraźliwość. Po raz pierwszy wykryto go w hrabstwie Kent w południowo-wschodniej Anglii we wrześniu ubiegłego roku. Od tego czasu stał się dominującym wariantem koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Optymistyczne wyniki badań Najnowsze wyniki badań na temat brytyjskiego wariantu, opublikowane w czasopiśmie "Cell Host & Microbe", są jednak optymistyczne. Jak przekonują naukowcy, jest mało prawdopodobne, aby B.1.1.7 zwiększał ryzyko ponownego zakażenia SARS-CoV-2. Co więcej - dotychczas stworzone szczepionki są w jego przypadku skuteczne i jest on wrażliwy na przeciwciała neutralizujące koronawirusa.Naukowiec z kalifornijskiego instytutu Scripps Research Eric Topol podkreślił, że są to "bardzo dobre" i "ważne" dane. Jednocześnie badacz zaznaczył, że brytyjska odmiana to wciąż najważniejszy wariant z dwóch powodów: jest o ponad 50 proc. bardziej zaraźliwy od innych, a dotychczasowe dane potwierdzają jego większą "złośliwość" - szacunki z Wielkiej Brytanii wykazują 30-proc. wzrost śmiertelności wśród zakażonych nim. Brytyjski wariant w Polsce W Polsce brytyjski wariant odpowiada obecnie za około 25 proc. aktualnych zakażeń. - Wznosimy się z poziomu 7-8 czy 9 proc, o którym informowaliśmy wcześniej, w kierunku 25-30 proc. To jest trajektoria, która charakteryzowała ten wariant w większości krajów. Takie dane podają Brytyjczycy, Duńczycy, także takie są dane ze Szwajcarii czy Stanów Zjednoczonych - informował kilka dni temu szef Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny Grzegorz Juszczyk. Z badań prowadzonych w woj. podlaskim wynika, że tam odsetek zakażeń brytyjskim wariantem wynosi 26 proc., z kolei w Warszawie - 18,5 proc.