Tak przedstawił we wtorek sytuację generał Eduardo Pazuello, mianowany przez prezydenta Jaira Bolsonaro ministrem zdrowia. Ten specjalista w dziedzinie logistyki wojskowej, objął stanowisko po odejściu w kwietniu dwóch kolejnych, cywilnych szefów resortu, lekarzy, którzy weszli w konflikt z prezydentem: zarzucali mu lekceważenie zagrożenia, jakim stał się dla Brazylii atak koronawirusa, i nie zgadzali się na zalecane przez Bolsonaro powszechne stosowanie w leczeniu koronawirusa hydroxychlorochiny. Brazylijskie ministerstwo zdrowia pod nowym kierownictwem ponowiło we wtorek oficjalne zalecenie powszechnego stosowania tego leku, którego skuteczność kwestionuje m.in. Światowa Organizacja Zdrowia. W chwil, gdy Uniwersytet Johna Hopkinsa ogłosił, że według oficjalnych danych z 26 maja Brazylia stała się drugim krajem świata, najsilniej zaatakowanym przez koronawirusa (374 898 zachorowań na koronawirusa, 22 666 zgonów,według wtorkowego komunikatu brazylijskiego ministerstwa Zdrowia ), tymczasowy szef brazylijskiego resortu zdrowia przedstawił następującą prognozę: "W trzeciej fazie pandemii zagrożeni ludzie z prowincji zaczną napływać do wielkich miast, które powinny być gotowe do ich przyjęcia, ponieważ brazylijska prowincja jest pozbawiona niezbędnych środków i struktur". Pandemia, według danych przedstawionych przez gen. Pazuello, podczas transmitowanej przez telewizję wideokonferencji, atakuje obecnie miasta 20- i 50-tysięczne. Zarażonych jest dwukrotnie więcej? Według brazylijskiego instytutu badania opinii publicznej IBOPE oraz naukowców z Uniwersytetu Federalnego Pelotas (UFPEL), materiały zebrane przez obie instytucje w dniach 14-21 maja, nie tylko nie potwierdzają oficjalnych danych rządowych dotyczących rozprzestrzeniania się epidemii COVID-19 w Brazylii, ale przedstawiają nieporównanie groźniejszy jej obraz. IBOPE podaje m.in., że na podstawie badań medycznych (szybkie testy), którymi objęto 25 025 osób w 133 gminach wszystkich stanów Brazylii, zarażonych koronawirusem jest 760 000 mieszkańców kraju, czyli przeszło dwukrotnie więcej, niż podają raporty ministerstwa zdrowia. Tylko w największym brazylijskim mieście, 20-milionowym Sao Paulo - według tych samych badań - liczba osób zakażonych koronawirusem wynosi 380 000, a zatem jest pięciokrotnie wyższa od podawanej przez władze. Centroprawicowy chilijski dziennik "La Tercera" komentując we wtorek sytuację w Brazylii, która stała się obok USA jednym z dwóch krajów świata najciężej doświadczanych wskutek pandemii koronawirusa, pisze o brazylijskim "niewydolnym systemie ochrony zdrowia": "Jest on szczególnie słaby na wielkich obszarach brazylijskiej Amazonii: administracja Amazonii zaniża liczby zakażonych i nie jest w stanie powstrzymać szerzenia się pandemii wśród rdzennych mieszkańców tego regionu. 60 proc. tej rdzennej ludności zarażonej koronawirusem żyje w sercu Amazonii - o setki kilometrów od jej stolicy, Manaos, gdzie na oddziałach intensywnej terapii mogłaby szukać pomocy medycznej".