Po przyjęciu we wtorek rano wniosku KO obrady Sejmu zostały odroczone do środy (21 października). Wtedy posłowie mają zająć się m.in. złożonym w poniedziałek (19 października) przez PiS projektem nowelizacji niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19. "Na to nie będzie naszej zgody" - Dziś udało nam się zyskać 23 godziny do 9 jutro rano. A po co, dlaczego? Otóż rząd wrzucił wczoraj o godz. 18 nową ustawę, udając, że jest to ustawa poselska, która liczy 45 stron, z którymi nikt nie miał szansy się zapoznać. Rząd nie przeprowadził żadnych rzetelnych konsultacji społecznych, tylko chciał, byśmy jak te owce zagłosowali za tym, co przedstawi. Na to nie będzie naszej zgody. Jesteśmy od tego, by dobrze procedować - powiedział Budka we wtorek na czacie na Facebooku. Lider PO poinformował, że posłowie KO wykorzystali wtorek na rozmowy z samorządowcami, ekspertami oraz lekarzami i pielęgniarkami. Zaznaczył, że celem było "uniknięcie błędu, kolejnego bubla". Mówił, że w przypadku innych tzw. ustaw covidowych zdarzało się tak, że jedna nie zdążyła jeszcze opuścić parlamentu, a PiS "już wrzucał kolejną, która łatała tę poprzednią". Wtedy, mówił Budka, w odpowiedzi na krytyczne głosy opozycji pojawiały się wypowiedzi, by nie przeszkadzać działać tym, którzy to potrafią. - Guzik prawda - skomentował. "Nie można tak pracować" Budka ocenił, że posłom KO udało się "zahamować idiotyczny proces legislacyjny, by ci, którzy znają się na sprawie, zdążyli zgłosić swoje uwagi". Podkreślał, że nie jest tak, że "zawsze wszystko można poprawić w Senacie". - Nie można pracować tak, że w Sejmie "klepiemy wszystko", a Senat będzie to naprawiał - powiedział lider PO. Według niego politycy PiS od ubiegłego czwartku (15 października) "zapowiadali ekstra posiedzenie Sejmu, ale sami nie wiedzieli, czego chcą". Budka mówił, że z tego, co wie, w PiS ścierały się przez ten czas dwie postawy: "by karać lekarzy, wyrzucać ich z zawodu, jeśli nie zgodzą się np. pracować w szpitalu 500 czy 600 km od domu" i "by dawać marchewkę". - I tak spędzili weekend, próbując godzić te pomysły - powiedział szef PO. Ocenił, że w projekcie PiS jest wiele błędów i była potrzebna doba, by w wyniku konsultacji je wychwycić. - Albo tworzymy dobre prawo, albo robimy coś po łebkach - podkreślił. Apel do ministra zdrowia Budkę proszono o odniesienie się do wpisu szefa MZ Adama Niedzielskiego, który, odnosząc się do sytuacji zaistniałej we wtorek w Sejmie, napisał na Twitterze: "Jeśli nie możesz pomóc to chociaż nie przeszkadzaj. Politykierstwo wygrało dziś ze zdrowiem". Szef PO powiedział, że pracował z Niedzielskim w resorcie sprawiedliwości, gdy był ministrem, a obecny szef MZ - jednym z dyrektorów. - Dobrze wspominam tę współpracę, to porządny urzędnik - dodał. Zarazem apelował do Niedzielskiego, by "nie bawił się w politykę, bo to mu nie wychodzi". - Przesłał pan bardzo późno ustawę i jeszcze pan udaje, że to nie pańska ustawa, tylko poselska. Spokojnie, dajcie nam normalnie pracować i mam nadzieję, że dzięki temu poprawimy te błędy, których wy jesteście autorami - powiedział Budka, zwracając się do Niedzielskiego. Lider PO dodał, że "polecałby trochę spokoju i by okazać zaufanie lekarzom, samorządowcom i ekspertom". Odnosząc się do nieobecności podczas wtorkowego porannego głosowania części polityków Zjednoczonej Prawicy, ocenił, że oni "nie traktują parlamentu poważnie". Obrady odroczono Sejm miał zająć się projektem PiS, a także propozycjami KO, PSL i Lewicy związanymi z walką z koronawirusem oraz wysłuchać informacji premiera na posiedzeniu we wtorek. Jednak na początku porannych obrad szef klubu KO Cezary Tomczyk wystąpił z wnioskiem formalnym o odroczenie obrad Sejmu przynajmniej do środy, aby - jak mówił - posłowie mogli spokojnie zapoznać się z projektem PiS, który wpłynął do Sejmu w poniedziałek późnym popołudniem. Prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS) odparł, że posłowie będą mogli spokojnie pracować na posiedzeniu komisji, które rozpocznie prace po pierwszym czytania projektu. Wniosek formalny szefa klubu KO o odroczenie obrad został jednak poddany pod głosowanie i zyskał większość. Ostatecznie na 425 posłów, którzy wzięli udział w głosowaniu, za odroczeniem obrad "za" głosowało 218 posłów, "przeciw" - 207, nikt nie wstrzymał się od głosu. Nie głosowało 35 posłów. W efekcie posłowie zajmą się tym projektem w środę - tego dnia Sejm ma rozpocząć obrady o godz. 9.