Komisja Europejska chce, by kraje strefy Schengen częściowo i stopniowo rozpoczęły otwieranie granic zewnętrznych UE od początku lipca. Państwa UE same podejmują decyzje o zamykaniu i otwieraniu swoich granic, ale KE stara się sprawić, by działo się to w skoordynowany sposób. Początkowo, wprowadzone w drugiej połowie marca ograniczenie dla podróży, które nie są niezbędne, miało obowiązywać przez 30 dni. Potem było jednak kilkakrotnie przedłużane i teraz obowiązuje do końca czerwca. Wraz ze słabnięciem pandemii i przywróceniu (choć jeszcze nie w pełni) funkcjonowania strefy Schengen, UE ma się wkrótce otworzyć na kraje trzecie. KE wydała zestaw rekomendacji w tej sprawie, ale unijni ambasadorowie nie mogą się na razie porozumienie w tej kwestii. W tym tygodniu rozmawiali na ten temat dwa razy. Po piątkowym sześciogodzinnym posiedzeniu w tej sprawie, które zakończyło się przed godz. 22 nie było definitywnego rozstrzygnięcia, choć część dyplomatów wskazuje na możliwość zawarcia porozumienia jeszcze w weekend lub w poniedziałek. "Tekst kompromisu leży na stole" "Tekst kompromisu leży na stole. Stolice muszą na niego spojrzeć" - przekazało PAP źródło dyplomatyczne jednego z państw członkowskich. Jednym z krajów, który nie był gotowy, aby podjąć decyzję była - według relacji dyplomatów - Polska. Problemem jest nie tylko lista krajów na które UE miałaby się otworzyć, ale także m. in. kryteria, na podstawie których miałby się to stać, a także analizowanie sytuacji epidemiologicznej w państwach, gdzie raportowanie jest mało wiarygodne - przekazał jeden z dyplomatów. Ograniczenie podróży ma zastosowanie do "obszaru UE+", który obejmuje wszystkie państwa członkowskie strefy Schengen, Bułgarię, Chorwację, Cypr i Rumunię oraz cztery państwa stowarzyszone w ramach Schengen (Islandię, Liechtenstein, Norwegię i Szwajcarię). Łącznie chodzi o 30 państw. Restrykcje nie dotyczą obywateli UE, obywateli krajów spoza Unii, ale należących do strefy Schengen oraz członków ich rodzin, a także obywateli państw trzecich będących rezydentami długoterminowymi w UE, jeśli chcą wracać do domu. Na liście, krajów, których mieszkańcy będą mogli od 1 lipca podróżować do UE ma nie być Stanów Zjednoczonych. Sytuacja epidemiologiczna za Atlantykiem jest gorsza niż w Europie. W ostatnich dniach w USA notowano powyżej 40 tys. nowych przypadków zakażeń dziennie. Z Brukseli Krzysztof Strzępka