Pandemia koronawirusa, a szczególnie obostrzenia mające zahamować wzrost zakażeń mają swoje negatywne przełożenie na stan psychiczny ludzi na całym świecie. W badaniach zrealizowanych w ostatnich dniach przez United Surveys na zlecenie RMF FM oraz "Dziennika Gazety Prawnej" pytano Polaków m.in. o to, czego w związku z pandemią obawiają się najbardziej. Najwięcej wskazań w ankiecie (37 proc.) wiązało się z prawdopodobieństwem, że COVID-19 może zachorować bliska osoba. O swoje zdrowie boi się 24 proc. ankietowanych, zaś niemal jedna trzecia respondentów (31 proc.) obawia się psychologicznych skutków społecznej izolacji, np. złego samopoczucia i ryzyka depresji. Możliwość utraty pracy w związku z gospodarczymi skutkami pandemii niepokoiła 18 proc. Polaków, a obniżki pensji 15 proc. Mimo rosnącej liczny zakażeń, 75 proc. ankietowanych nie chce całkowitego zamrożenia gospodarki, jakie miało miejsce wiosną. W tym kontekście szczególnie trudna może być sytuacja osób młodych, o czym świadczą m.in. wyniki badań, zrealizowanych w marcu i kwietniu pod kierunkiem prof. Zbigniewa Izdebskiego ("Zdrowie, relacje w związkach i życie seksualne Polek i Polaków w czasach epidemii COVID-19"). Na pytanie, czy w czasie pandemii koronawirusa miała pani/pan okres załamania lub kryzysu psychicznego, 31 proc. ogółu badanych udzieliło odpowiedzi twierdzącej, przy czym aż 53 proc. pozytywnych odpowiedzi udzielili uczniowie i studenci. Dla porównania, najmniej pozytywnych odpowiedzi na to pytanie podali emeryci i renciści (21 proc.). Sondaż wykazał również, że 48 proc. ankietowanych doświadczyło przemęczenia i kryzysu fizycznego. Niezaspokojone potrzeby emocjonalne Zdaniem psycholog i socjolog dr Joanny Heidtaman, wykładowcy Uniwersytetu SWPS, przyczyną, dla której sporo młodych ludzi sygnalizuje stany obniżonego nastroju w czasie pandemii koronawirusa, może być izolacja społeczna. - Ludzie młodzi mają zwiększoną potrzebę budowania bliskich interakcji oraz przynależności do grup, głównie rówieśniczych. To jest ten okres w życiu człowieka, w którym grupa, bycie z innymi jest niezwykle ważne dla zaspokojenia potrzeb emocjonalnych, poznawczych, budowania poczucia własnej wartości i konfrontowania własnych postaw w odniesieniu do zachowań innych osób - zwraca uwagę w rozmowie z polsatnews.pl. - W związku z tym, decyzje o kontynuowaniu nauki w innym mieście spowodowane są także chęcią uczestniczenia w tzw. życiu studenckim. Cała masa aktywności, które nie są bezpośrednio związane z nauką, ale wiążą się z byciem z innymi. W momencie, gdy spora część tych osób musi opuścić akademiki, w swoich domach rodzinnych nie zawsze znajdują oni sprzyjające dla siebie środowisko. - stwierdza dr Heidtman. - Ich rozbudzone oczekiwania nagle zostały zawiedzione, stąd też pojawia się frustracja. Im większe oczekiwanie, tym większa frustracja i tym gorsze radzenie sobie z niezaspokojonymi potrzebami - kontynuuje psycholog. Osoby starsze, które znacznie rzadziej komunikowały w sondażach, że nie potrafią się odnaleźć w obecnych warunkach mają, zdaniem badaczki, nabyte wraz z wiekiem i doświadczeniem umiejętności adaptacyjne, których często brakuje ludziom młodym. Obawy dotyczące negatywnych konsekwencji izolacji społecznej dla zdrowia psychicznego wyraża jednak wiele osób w wieku produkcyjnym. - W psychologii mówi się, że każdy z nas ma tzw. "siatkę bezpieczeństwa" - relacje, które nas wzmacniają, w których możemy doświadczać pozytywnych emocji, budować wzajemne zaufanie oraz bliskość. Korzystamy z niej w sposób swobodny, w miarę potrzeb, naturalnie też ją wzmacniamy w codziennych lub niemal codziennych kontaktach. To wszystko jest praktycznie nie do utrzymania w momencie, gdy z tymi osobami nie przebywamy - podkreśla Joanna Heidtman. - Nieprzyjemne uczucia potęguje świadomość, że nie możemy się spotkać, że nie jest to możliwe, a nawet niebezpieczne. Jeżeli przed pandemią nie mieliśmy ze wszystkimi intensywnego kontaktu, to sam fakt, że mogliśmy się zobaczyć w dowolnym momencie, działał na nas jednak kojąco - argumentuje rozmówczyni polsatnews.pl. - Nie bagatelizujemy jednak możliwości, jakie dają nowe technologie - apeluje dr Heidtman. - To, że możemy się w czasie rzeczywistym zobaczyć przez ekran komputera, daje nam jednak jakąś namiastkę bliskości i zmniejsza niepokój spowodowany izolacją - zauważa. Rady psychologa Czy można przygotować się mentalnie do kolejnego zamknięcia gospodarki, które może wkrótce nastąpić? - Liczba depresji czy przypadków, gdy zaburzona jest wewnętrzna równowaga, oczywiście rośnie w związku z tym, że różne nasze potrzeby emocjonalne bądź społeczne nie mogą zostać zrealizowane. Ale prawda jest też taka, że człowiek jest zwierzęciem adaptacyjnym, więc doświadczanie tych przykrych skutków nie oznacza, że nie wrócimy do psychicznej i emocjonalnej formy - uspokaja psycholog. Ważne jest zatem odpowiednie nastawienie.- Potrafimy już wejść w pewną "rutynę lockdownową" - zorganizowania się w kwestii codziennych spraw, obowiązków, zakupów itd., co jednak niekoniecznie oznacza, że teraz będzie nam łatwiej. Polskie powiedzenie, "co nas nie zabije, to nas wzmocni" nijak ma się do rzeczywistości, bo co nas nie zabija, to nas "zużywa". Przez ostatnie miesiące zużyliśmy już część swoich sił, cierpliwości, odporności, więc można powiedzieć, że teraz będziemy musieli uruchomić kolejne "ekstrasiły" i dlatego będzie nam jednak trochę trudniej - uważa Joanna Heidtman. - Należy myśleć realistycznie, gdyż, wiedząc o możliwych zagrożeniach, zaakceptujemy fakt, że nie zawsze będziemy tak efektywni, jak byśmy sobie tego życzyli. Że mogą się także pojawić rozmaite sytuacje kryzysowe, np. związane z funkcjonowaniem naszego gospodarstwa domowego czy w naszych relacjach - zwraca uwagę specjalistka. Dr Heidtman przestrzega jednocześnie przed przeładowaniem informacyjnym i nieustannym snuciem negatywnych scenariuszy dotyczących pandemii, gdyż zamartwianie się bardzo osłabia nasze siły mentalne. Warto natomiast zadbać o chwile relaksu i wypoczynku, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, gdy mamy mniej światła słonecznego i ograniczony dostęp do aktywności fizycznej.