Słowacki premier Igor Matovicz ma powód do dumy. Stało się tak, jak przewidywał: znaleźli się naśladowcy wprowadzonego przez jego rząd powszechnego testowania na SARS-CoV-2 przy pomocy tanich testów antygenowych. Władze Liverpoolu i Tyrolu Południowego (Górna Adyga) uznały, że jest to dobry sposób walki z pandemią i zaczęły badać swoich mieszkańców. Teraz dołączają również Austriacy. Po informacji o wprowadzeniu lockdownu kanclerz Sebastian Kurz zapowiedział w austriackiej telewizji publicznej ORF, że jeszcze zanim kraj otworzy się 6 grudnia ponownie, zacznie się powszechne testowanie jego mieszkańców tak, jak to zrobiła Słowacja, która w ten sposób wyłapała dziesiątki tysięcy zakażonych i objęła ich kwarantanną. - To jest przykład niezwykłego sukcesu - powiedział Kurz podczas dyskusji telewizyjnej w niedzielę (15 listopada). - A my zdecydowaliśmy się zrobić tutaj, w Austrii, podobny krok. Chcemy przeprowadzić masowe testy na koniec lockdownu, by umożliwić ponowne otwarcie szkół - wyjaśnił. Do drugiego testowania na wielką skalę ma dojść w Austrii jeszcze przed Bożym Narodzeniem tak, by w miarę możliwości bezpiecznie przeżyć święta. 33 lekarzy Mniej więcej godzinę później na Facebooku pojawił się wpis szefa słowackiego rządu, w którym Igor Matowicz zacytował Kurza, po czym jeszcze raz podziękował Austrii za bezinteresowną pomoc podczas pierwszej rundy słowackiego testowania powszechnego. Piętą achillesową słowackiej operacji był bowiem niedobór personelu medycznego, niezbędnego do prowadzenia testów na tak wielką skalę. Austria przysłała 33 lekarzy wojskowych. Słowację wsparły też Węgry, które przysłały niemal dwustu wolontariuszy, zarówno lekarzy, jak i studentów z piątego i szóstego roku studiów. "Z austriackim kanclerzem jesteśmy w stałym kontakcie i przekażemy mu całe know-how oraz informacje... i oczywiście pojedziemy też pomóc osobiście" - zapewnił słowacki premier. Austriacki rząd ma pod koniec tygodnia przedstawić szczegóły dotyczące powszechnego testowania: kiedy będzie przeprowadzone, kto zostanie objęty badaniem i czy będzie dobrowolne. - Z pewnością nie postawimy na przymus - twierdzi źródło z urzędu kanclerskiego, cytowane przez dziennik "Die Presse". Jeden procent Również słowackie testowanie nie było formalnie przymusowe, ale brak zaświadczenia o negatywnym wyniku testu oznaczał dziesięciodniowy zakaz wychodzenia z domów, co było mocnym argumentem za tym, żeby dać się przebadać. Dlatego poddawali się testom także ludzie starsi niż 65 lat, choć ich testowanie formalnie nie dotyczyło. Również dzieci do lat 10 nie musiały być testowane, ale w ich wypadku brak zaświadczenia nie oznaczał konieczności pozostania w domu. Podczas pierwszej rundy testów, w weekend przed Zaduszkami, przebadało się ponad 3,6 mln ludzi, co oznacza niemal dokładnie dwie trzecie ludności kraju. Ludzie czekali długie godziny w gigantycznych kolejkach, ale wbrew wcześniejszym obawom prezydentki Zuzany Czaputovej nikt nie odszedł z punktu pobrań z kwitkiem. Wszyscy zostali przebadani i otrzymali zaświadczenia z wynikami. Nieco ponad 38 tys. badanych, czyli 1,06 proc. łącznej liczby przetestowanych, okazało się nosicielami koronawirusa. Wszyscy oni i zamieszkujący z nimi pod jednym dachem zostali objęci kwarantanną. Minus dwie trzecie Już pierwszy weekend powszechnego testowania przyniósł wyniki zdające się potwierdzać jego sens. Tydzień wcześniej przeprowadzono bowiem pilotażowe testowanie w czterech powiatach na północy kraju, przy granicy z Polską, najbardziej wówczas dotkniętych pandemią. W fazie pilotażowej najgorzej było w Namiestowie, gdzie "pozytywny" był co dwudziesty z badanych, dokładniej 4,77 proc. Tydzień później odnotowano już tylko 1,8 proc. zakażonych, czyli niemal dokładnie o dwie trzecie mniej. Po pierwszej rundzie badań okazało się też, że w niemal wszystkich powiatach na południu kraju - włącznie z Bratysławą i Koszycami - liczba zakażonych jest znikoma i powtarzanie tam powszechnego testowania nie przyniesie rezultatów godnych poniesionych nakładów. Zapadła decyzja, że powtórne badanie zostanie jedynie w tych powiatach, gdzie liczba wykrytych zakażeń przekroczyła 0,7 proc. 45 powiatów Było ich 45 z 79 - jeden na południowym-zachodzie, reszta na północy kraju. I znów pojawiły się głosy, że ludzie zmęczeni w poprzedni weekend wielogodzinnym czekaniem w kolejkach do punktów pobrań tym razem nie zechcą się tam stawić. Te obawy się jednak nie potwierdziły. Ludzie przyszli znów - nawet tłumniej niż przed tygodniem. W tych powiatach przebadano prawie dwa mln ludzi, wśród których wykryto ponad 11 tys. zakażeń. Obecność wirusa stwierdzono u 0,62 proc. przetestowanych. Tydzień wcześniej zakażonych było 1,47 proc. To oznaczało spadek liczby wykrytych zakażeń w stosunku do pierwszej rundy o 58 proc. A w Namiestowie nawet o 88 proc. po trzech kolejnych rundach testów. Podczas konferencji prasowej w poniedziałek (9 listopada) premier Matowicz nie krył zadowolenia z przebiegu operacji, dzięki której w krótkim czasie udało się wychwycić prawie 50 tys. bezobjawowych nosicieli SARS-CoV-2. Cel 500 W piątek (13 listopada) minister zdrowia Słowacji Marek Krajczí oświadczył, że dzięki powszechnemu testowaniu i przyjętym obostrzeniom współczynnik reprodukcji koronawirusa spadł do 0,7-0,9, a krzywa przyrostu nowych zakażeń się załamała. Najlepiej to ilustrują zmiany wskaźnika, który został na Słowacji przyjęty jako główne kryterium oceny sytuacji. Jest nim mediana; swego rodzaju wartość średnia, wyliczana w tym wypadku z wyników ostatnich siedem dni. Otóż ten wskaźnik zaczął gwałtownie rosnąć we wrześniu by osiągnąć swą najwyższą wartość 3 listopada, kiedy przekroczył on granicę 2500. Od tego dnia maleje, w sobotę wynosił już tylko nieco ponad 1600. Zgodnie z deklaracjami rządu, gdy spadnie poniżej 500, będzie można zacząć zdecydowanie odchodzić od obostrzeń. W tej chwili wciąż jeszcze do tego sporo brakuje. Tym niemniej w dzisiejszy poniedziałek 16 listopada, po miesięcznej przerwie znów zostaną otwarte słowackie kina, teatry i kościoły, z tym, że będzie mogło zostać tam zapełnione tylko co drugie miejsce. Ruszą również centra fitness i pływalnie, ale będą mogły przyjmować co najwyżej sześć osób i tylko wtedy, gdy każdej z nich będzie można zapewnić 15 metrów kwadratowych powierzchni. A tymczasem we wtorek Austria przejdzie na ścisły lockdown. Różnica między oboma krajami polega bowiem na tym, że podczas gdy premier Słowacji podjął decyzję o powszechnym testowaniu, by nie dopuścić do lockdownu, kanclerz Austrii (która pod względem epidemicznym jest w gorszej sytuacji niż jej wschodni sąsiad) chce użyć tego instrumentu, by wyjść z lockdownu i uniknąć efektu jojo - ponownego gwałtownego wzrostu liczby zakażeń. Aureliusz M. Pędziwol / Redakcja Polska Deutsche Welle Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców