W poniedziałek wieczorem wybuchła medialna "bomba". "Bild" i "Handelsblatt" podały, powołując się na źródła w niemieckim rządzie, że szczepionka produkowana przez koncern AstraZeneca może nie zostać dopuszczona w UE dla osób powyżej 65. roku życia. Poinformowano, że skuteczność preparatu w tej grupie pacjentów wynosi tylko 8 proc. ("Bild" pisał o skuteczności "poniżej 10 proc."). <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-priorytety-ue-w-dobie-pandemii/aktualnosci/news-szczepionka-astrazeneca-nieskuteczna-wsrod-seniorow-zaprzecz,nId,5010281" target="_blank">AstraZeneca stanowczo zdementowała te informacje</a>, nazywając je "kompletnie fałszywymi". We wtorek do sprawy odniosło się także niemieckie Ministerstwo Zdrowia - przedstawiciele resortu również zaprzeczyli doniesieniom "Bilda" i "Handelsblatt", podkreślając, że nie mają one oparcia w danych. Alex Wickham z Politico rzuca więcej światła na tę sprawę i wskazuje, jak doszło do swoistego "głuchego telefonu". 8 proc. to - jak wyjaśnił - odsetek osób starszych w grupie osób testujących szczepionkę podczas testów klinicznych. Dziennikarz podkreśla jednak, że przedstawiciele niemieckiego rządu istotnie uderzają zakulisowo w brytyjską szczepionkę, choćby za pomocą tego typu przecieków prasowych. (mim)