Europejska Agencja Leków (EMA) poinformowała, że nie ma wskazań co do tego, że za stany zakrzepowo-zatorowe, które zgłoszone zostały po zaszczepieniu przeciw COVID-19 preparatem AstraZeneca, odpowiedzialna jest ta szczepionka. Dotychczas stwierdzono 30 "incydentów zakrzepowych" na 5 mln osób zaszczepionych substancją od brytyjsko-szwedzkiego koncernu - zaznaczyła Agencja. Dodała, że "korzyści wynikające ze szczepionki nadal przewyższają ryzyko, a szczepionkę można nadal podawać". Dr hab. Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych oraz członek zarządu Europejskiej Agencji Leków, pytany w piątek w TVN24 o możliwość powiązania wystąpienia incydentów zakrzepowo-zatorowych z przyjęciem szczepionki AstryZeneki, czy osoby, które otrzymały tę szczepionkę mogą być spokojne, odparł: - Analizy trwają. Ja bym wszystkich bardzo uspokajał - nie ma związku przyczynowo-skutkowego na tę chwilę przy podawaniu tej szczepionki. "W Polsce podjęto działania bezwzględnie szybko" - Jeżeli by wystąpiła jakakolwiek wątpliwość co do bezpieczeństwa leków, Europejska Agencja Leków podejmie natychmiast działania - zapewnił Cessak. - Jest rzeczywiście mało tych przypadków. W Polsce podjęto działania bezwzględnie szybko po otrzymaniu informacji z EMA, analizując ten przypadek, który wystąpił w Polsce - zaznaczył Cessak. Dodał, że seria szczepionek, po podaniu których wystąpiły niepożądane efekty, podawana jest w UE od lutego, a liczba niepożądanych odczynów nie wzrosła od tego czasu w istotny sposób. - Podnoszona jest kwestia, że podanie szczepionki nie ma związku z tymi incydentami, a wynikają one z kwestii osobniczych, czyli stanu zdrowia pacjenta, a także chorób współistniejących - zaznaczył przedstawiciel EMA.