Jak donosi tabloid "Bild", który dotarł do treści rozmów podczas wewnętrznej narady kanclerz Merkel z politykami CDU, szefowa rządu domagała się bardziej drastycznych restrykcji. Jak powiedziała, z powodu mutacji koronawirusa Niemcy siedzą "na beczce prochu" i absolutnie nie jest pewne, że lockdown zostanie zniesiony w połowie lutego. - Sytuacja wymknęła się nam spod kontroli - powiedział kanclerz w trakcie konferencji. - Musimy być jeszcze bardziej rygorystyczni, w przeciwnym razie wrócimy tam, gdzie byliśmy dwa tygodnie temu. Niemcy muszą dojść do wskaźnika zakażeń poniżej 50 na 100 tys. mieszkańców - zaznaczyła. "Utrudnić podróże" Wobec wystąpienia wariantów wirusa, które już szerzą się w innych krajach, kanclerz jest szczególnie zaniepokojona niesłabnącą chęcią Niemców do podróży, ponieważ mogliby oni sprowadzić zmutowanego wirusa do kraju. - W Boże Narodzenie 50 tys. osób latało codziennie na Wyspy Kanaryjskie i Malediwy - powiedziała podczas narady. Setki razy, jak twierdzi, zadawała sobie wtedy pytanie: "Dlaczego nie możemy zakazać podróży?" Ale zawsze wtedy padała "odpowiedź ukuta przez obywateli byłej NRD, że jesteśmy przecież wolnym krajem". - Można było wprowadzić 15-kilometrową strefę maksymalnego oddalania się od domu, ale trudno jest zakazać podróżowania po świecie - przyznała. - Żyjemy na beczce prochu z powodu mutacji. Kanclerz chciałaby przerzedzić ruch lotniczy w taki sposób, "aby nigdzie nie można było dotrzeć". - Próbowałam to wytłumaczyć ministrowi spraw wewnętrznych, żeby to zbadał - wyjaśniała, zaznaczając, że jeśli nie można wprowadzić zakazów podróży, chciałaby w inny sposób uniemożliwić Niemcom podróżującym za granicę przywożenie mutacji do kraju. - Podróżowanie musi stać się nieatrakcyjne, niewygodne, na przykład poprzez kwarantannę - powiedziała Merkel. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Horst Seehofer powiedział we wtorek "Bildowi", że rozważane jest "masywne ograniczenie" ruchu lotniczego do Niemiec, a także zaostrzenie kontroli na granicach. Niepewne zniesienie lockdownu w lutym Zdaniem Merkel nie jest bynajmniej pewne, że planowane otwarcie i stopniowe łagodzenie blokady pandemicznej może nastąpić w połowie lutego. - Nie można teraz rozmawiać o otwarciu - cytuje gazeta kanclerz Merkel, wyjaśniając, że chce ona odwrócić kolejność łagodzenia restrykcji. - Musimy znosić restrykcje odwrotnie niż planowano: najpierw przedszkola i szkoły, potem sklepy, potem restauracje. Merkel domaga się także częstszych testów w domach starców. Dość samokrytycznie oceniła sytuację, do jakiej doprowadził jej własny rząd, mówiąc, że Niemcy nie przeszły przez zimę tak dobrze, jak przez wiosnę. - To smutna historia - przyznała, zaznaczając: - Nie jestem w stanie osobiście dzwonić do 14 tys. domów starców w Berlinie, dlatego proszę was o pomoc. Bild/ma, Redakcja Polska Deutsche Welle