Niemiecka kanclerz wzięła udział w zamkniętym posiedzenie frakcji CDU w Bundestagu. Merkel powiedziała, że najprawdopodobniej 60 lub nawet 70 proc. mieszkańców Niemiec zostanie zakażonych koronawirusem. Jak twierdzą media, po tych słowach zapanowała wśród parlamentarzystów długa cisza. Kanclerz zapewniła jednak, że rząd będzie z całych sił walczył z koronawirusem. "Trzeba się spieszyć, aby rozprzestrzenianie się patogenu nas nie wyprzedzało" - dodała. Szefowa niemieckiego rządu wskazała na konieczność ścisłej realizacji przedsięwzięć prewencyjnych, w tym anulowania wszystkich - poza koniecznymi - imprez publicznych. "Mecze przed pustymi trybunami nie są tym najgorszym, co może się przydarzyć temu krajowi" - zaznaczyła, nawiązując do rozgrywanych bez udziału stadionowej widowni meczów Bundesligi. "Należy się spodziewać do 70 proc. zarażonych osób" Szacunki kanclerz potwierdził minister zdrowia Jens Spahn. "Należy się faktycznie spodziewać do 70 proc. zarażonych osób, chyba że wcześniej zostanie opracowana skuteczna szczepionka" - powiedział minister. Jego zdaniem, 80 proc. zarażonych osób przejdzie chorobę bezobjawowo.Według uczestników posiedzenia, Merkel wyraziła uznanie dla pracy ministra zdrowia Jensa Spahna, którego działania - jak podkreśliła - są "naprawdę wspaniałe". Słowa te wywołały długotrwałą owację zebranych. Zabraknie łóżek w szpitalach? Eksperci obawiają się, że w przypadku szczytu zachorowań może zabraknąć w niemieckich placówkach medycznych wolnych łóżek. Federalne ministerstwo zdrowia zapewnia, że obecnie dysponuje 28 tys. łóżek.Jak twierdzi agencja dpa, szef federalnego MSW Horst Seehofer miał kontakt z osobą podejrzaną o zarażenie koronawirusem i musiał poddać się domowej kwarantannie.