Postanowienie wymienia obok placówek handlowych, urzędów, szkół i innych miejsc publicznych również kościoły katolickie i zbory ewangelickie. Wbrew stanowisku prezydenta Bolsonaro, który stanowczo sprzeciwiał się wprowadzeniu obowiązku noszenia maseczek w miejscach publicznych, a także noszeniu ich przez osadzonych w zakładach karnych, również tam będą one nadal obowiązywać. Polemizując ze stanowiskiem szefa państwa i rządu, który zapowiadał, że skorzysta z prawa weta wobec decyzji Trybunału, jego przewodniczący Gilmor Mendes oświadczył, że prawo brazylijskie nie przewiduje prezydenckiego weta wobec już uchwalonej i ogłoszonej ustawy. "Zwłaszcza że Brazylia zajmuje drugie miejsce w świecie pod względem liczby przypadków COVID-19" - dodał. Według komunikatu brazylijskiego ministerstwa zdrowia do 3 sierpnia zmarło w tym kraju wskutek zakażenia koronawirusem 94 104 chorych. Prezydent Meksyku sceptyczny wobec maseczek Drugim szefem państwa w Ameryce Łacińskiej, który wyraża sceptyczne poglądy co do profilaktycznej przydatności maseczek, jest Andres Manuel Lopez Obrador, lewicowy prezydent Meksyku. Podobnie jak Bolsonaro występuje publicznie najczęściej bez maseczki. Powtarza, że jej skuteczność nie została naukowo udowodniona. Zastrzega się jednak w swych wystąpieniach: "pozostawiam decyzję co do obowiązku jej noszenia w rękach specjalistów". Według najnowszych danych ogłoszonych w poniedziałek przez Uniwersytet Johna Hopkinsa, w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach liczba osób, które zaraziły się dotąd koronawirusem zbliżyła się do pięciu mln - było 4 985 039 przypadków. Z tego w Brazylii - 2,75 mln, w Meksyku - 439 tys., w Peru - 428,8 tys., w Chile - 361 tys., w Argentynie - 201,9 tys. W Meksyku już następnego dnia - według wtorkowego komunikatu władz tego kraju - liczba przypadków koronawirusa wzrosła do 443 813, a zmarłych - do 48 012. Liczba przypadków na kontynencie szybko rośnie W ostatnich dniach, jak wynika z tych informacji, niemal w całej Ameryce Południowej następuje gwałtowny wzrost liczby nowych przypadków infekcji. Na przykład w Kolumbii, która w niedzielę była czwartym krajem świata, jeśli chodzi o nowe zachorowania, padł rekord: wykryto ich w ciągu jednego dnia 11 470, co zwiększyło łączną liczbę przypadków w tym kraju do 317 651. Wciąż nowe rekordy zakażeń odnotowuje Meksyk, który próbuje realizować od dwóch miesięcy rządowy plan zapobiegania gospodarczej zapaści nazwany "nową normalizacją". Z dniem 1 czerwca wprowadzono w ramach tego planu system "czterech semaforów". Cztery kolory mają oznaczać stopień zagrożenia koronawirusem. Najwyższe zagrożenie pandemią, to kolor czerwony, który zapala się na mapie danego stanu; kolor pomarańczowy - zezwolenie na "lekkie poluzowanie" ograniczeń; żółty i zielony - to kolory "normalizacji życia publicznego i gospodarczego". Do wtorku semafory w 19 z 33 stanów Meksyku świeciły wciąż na czerwono, a w 14 stanach - na pomarańczowo. Rząd nie zapalił jednak dotąd ani jednego światła żółtego lub zielonego. To ostatnie oznaczałoby spełnienie wszystkich warunków "nowej normalizacji", czyli przede wszystkim stały, duży spadek liczby nowych przypadków koronawirusa w danym stanie. Jak prognozują meksykańskie media, nasilenie pandemii w Meksyku nie zapowiada, aby miało to nastąpić w najbliższym czasie.