Lekarze i badacze szukają odpowiedzi, czy amantadyna jest lekiem skutecznym w leczeniu COVID-19 i przede wszystkim czy jest bezpieczna - informuje Polsat News. - Wspomaga układ nerwowy po to, żeby dawać lepszą reakcję oddechową - wyjaśnia profesor Konrad Rejdak kierownik katedry i kliniki neurologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, który jako pierwszy na świecie opisał pozytywne skutki stosowania tego leku podczas zakażenia koronawirusem. Wyjaśniał, że "nie dochodziło w ogóle do pogorszenia, prawda, choroba przebiegała na poziomie bezobjawowym albo skąpo-objawowym". Amantadyna to lek znany medycynie. Od 30 lat leczeni są nią chorzy na Parkinsona. Wyniki badań dopiero za rok Na razie lek dostanie 200 pacjentów z koronawirusem, którzy zgodzą się wziąć udział w badaniach. Podstawowy warunek włączenia do badań to potwierdzone zakażenie nie później niż trzy doby od wykrycia koronawirusa. - Będziemy mogli zobaczyć i to będzie badanie ciekawe, z tego względu, że część pacjentów dostanie placebo, część dostanie lek - zdradza dr Sławomir Kiciak ze szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. Na tym etapie lekarze nawet ci, którzy w amantadynę wierzą, są ostrożni. - To nie będzie lek cudowny, to musimy sobie uświadomić, jest to jeden z wielu leków, których będziemy chcieli użyć, ale tylko badanie kliniczne może to potwierdzić - wyjaśnia profesor Redak. Badania zakończą się za rok. Więcej na ten temat na stronie polsatnews.pl