Wykres odnosi się do imprez na Downing Street, które miały odbyć się w listopadzie i grudniu 2020 roku. Sprawę ujawnił dziennik "Daily Mirror". We wtorek wieczorem stacja ITV opublikowała nagranie wideo, pokazujące kilkoro urzędników z Downing Street, w tym ówczesną rzeczniczkę Johnsona Allegrę Stratton, żartujących sobie na temat przyjęcia, które według powtarzanych przez rząd zapewnień, nie miało miejsca. Obostrzenia covidowe w Wielkiej Brytanii Na poziomie pierwszym Ryanair żartował, że Downing Street będzie gospodarzem małego spotkania z winem i serem. Na poziomie drugim, linia lotnicza poinformowała, że rząd wystąpiłby w urodzinowych czapeczkach, a premier zorganizowałby quiz w pubie. Trzeci poziom oznaczałby "alkohol, całowanie się, Michael Gove (członek Partii Konserwatywnej) odpowiedzialny za napoje". A na poziomie czwartym - ten, który ogłosił rząd brytyjski - można zobaczyć "Borisa Johnsona topless, pytającego portret Thatcher, czy często tu przychodzi", podczas gdy na poziomie piątym, gdy istnieje ryzyko, że system opieki zdrowotnej zostanie przeciążony, ma odbyć się "pełny rave". Premier przeprasza W środę Johnson przeprosił za nagranie, którym, jak zapewnił, jest tak samo oburzony. Obiecał, że zostanie przeprowadzone w tej sprawie postępowanie wyjaśniające, a winni zostaną ukarani. Zasugerował, że przyjęcie odbyło się bez jego wiedzy, choć według doniesień "Daily Mirror", Johnson, sam nie uczestnicząc w przyjęciu z 18 grudnia, dał przyzwolenie na to, by ono się odbyło. Na razie w związku z tą sprawą rezygnację złożyła Stratton, która, mimo że nie była już główną rzeczniczką Johnsona, nadal do środy pracowała na Downing Street. Ale coraz więcej jest głosów również wśród polityków Partii Konserwatywnej mówiących, że jeśli okaże się, iż Johnson nie mówił prawdy, powinien zrezygnować. W środę opinię taką wyraził m.in. Douglas Ross, przywódca szkockiej gałęzi konserwatystów. - Jeśli premier wiedział o tym przyjęciu w grudniu zeszłego roku, wiedział o nim w zeszłym tygodniu i nadal temu zaprzeczał, to jest to najpoważniejszy zarzut. Nie ma absolutnie żadnego sposobu, aby wprowadzić w błąd parlament i myśleć, że można się z tego wywinąć. Nikt nie powinien pozostać na swoim stanowisku, jeśli wprowadził parlament w błąd w taki sposób - oświadczył Ross. Spadek zaufania do Johnsona Według sondażu przeprowadzonego przez ośrodek Opinium dla stacji Sky News, tylko 9 proc. pytanych wierzy, że takiego przyjęcia nie było, a 64 proc. uważa, że jednak się ono odbyło, przy czym w tę drugą wersję wierzy nawet 55 proc. wyborców Partii Konserwatywnej. Jedynie 12 proc. uważa, że na domniemanym przyjęciu były przestrzegane restrykcje covidowe, a 65 proc. sądzi, że nie były. Dalej - tylko 12 proc. ankietowanych uważa, że Johnson mówi prawdę na temat przyjęcia, podczas gdy przeciwnego zdania było 63 proc. Zdaniem 46 proc. wyborców konserwatystów Johnson nie mówi prawdy.Jeśli chodzi o wszystkich ankietowanych, to 53 proc. jest zdania, że Johnson w związku z tym powinien ustąpić z funkcji lidera Partii Konserwatywnej - co jednocześnie łączyłoby się z rezygnacją z funkcji premiera - a 28 proc. sądzi, że powinien pozostać. Wśród wyborców konserwatystów za jego rezygnacją opowiada się 35 proc. pytanych, za pozostaniem - 49 proc.