Przypomnijmy, że według doniesień "Gazety Wyborczej" Ministerstwo Zdrowia zakupiło za pośrednictwem instruktora narciarskiego Łukasza G. za pięć milionów złotych maseczki medyczne. Okazało się, że sprzęt nie spełnia norm. Resort zawiadomił prokuraturę - jednak dopiero po publikacji artykułu przez "GW". W sprawie transakcji Łukasz G. miał kontaktować się z Marcinem Szumowskim, bratem ministra. Ten miał mu umożliwić bezpośredni kontakt z wiceszefem resortu Januszem Cieszyńskim. Wcześniej bracia Szumowscy mieli pobierać lekcje jazdy na nartach od Łukasza G. Minister Szumowski zapewnia jednak w Money.pl, że instruktor narciarski i sprzedawca maseczek "nie jest jego przyjacielem". "I nie jest to też przyjaciel mojego brata. To człowiek, który uczył nas jeździć na nartach i który organizował obozy sportowe. Nie ma i nie było żadnej bliskiej relacji. Od lat się z nim nie widziałem, wbrew temu, co sugerują niektóre media" - stwierdził szef resortu zdrowia. "Pan Łukasz, czyli wspomniany instruktor narciarstwa, wysłał wiadomość do mojego brata. O treści wszystkim znanej, z pytaniem, czy nie są potrzebne w Polsce maski, bo on je akurat ma. Nie wiem skąd, nie wiem po co, to nie są pytania do mnie. (...) Mój brat doskonale zdawał sobie sprawę, że potrzebujemy sprzętu, maseczek, kombinezonów. (...) Widział, co się dzieje, widział, jak wygląda epidemia w innych krajach. Po wiadomości od pana Łukasza G., brat zadzwonił do mnie z pytaniem: 'Co ma z nim zrobić?'. A ja odpowiedziałem, że odsyłam do działu zakupów, nad którym nadzór ma wiceminister Janusz Cieszyński. Koniec historii. Nie dopytywałem, co się stało dalej. Nie interesowałem się, nie pilotowałem, nie naciskałem. A minister Cieszyński i cały zespół każdą osobę, która się zgłaszała, traktował w taki sam sposób - zgodny z procedurami" - powiedział w rozmowie z Money.pl. Minister Szumowski przekonuje, że "nikt się na [znajomość z ministrem - red.] nie powoływał". "Z tego, co widziałem, to wiadomość od pana Łukasza G. wskazywała, od kogo jest numer. Nie było tu mowy o żadnym poleceniu" - zaznacza. "Chciałbym, żeby do przesłuchań w tej sprawie doszło jak najszybciej. Chciałbym, aby sprawa była wyjaśniana błyskawicznie. Jestem gotowy złożyć zeznania, mój brat jest gotowy złożyć zeznania, wiceminister Janusz Cieszyński też. I każdy urzędnik Ministerstwa Zdrowia, który może pomóc wyjaśnić tę sprawę. To my jesteśmy poszkodowani, a nie my komuś zaszkodziliśmy" - zaznaczył. Cały wywiad na stronie Money.pl.