- Dzisiejsze wyniki nadal pokazują duże przyrosty, mówię o przyrostach względem poprzedniego tygodnia. Dzisiaj mamy dokładnie 8,5 tys. nowych zakażeń, to jest o 200 mniej niż wczoraj, ale tak jak mówiłem, trzeba to odnosić do poprzedniego tygodnia. Tutaj utrzymuje się ta wysoka różnica, bo to jest różnica rzędu 2 tys. przypadków. Już nie mówimy o jakichś kilkudziesięciu, kilkuset przypadkach więcej, ale o skali powyżej tysiąca - poinformował szef MZ na antenie Radia Zet. Niedzielski podkreślił, że potwierdza to fakt, że trzecia fala pandemii jest już obecna w Polsce. Rząd rozważa zamknięcie granic Niedzielski był także pytany, czy rząd rozważa zamknięcie granic na południu kraju. - Tak, zdecydowanie tak. Myślę, że w przyszłym tygodniu zakomunikujemy w tym zakresie informację - odparł. Przypomniał, że obecnie osoby podróżujące transportem publicznym są zobowiązane przedstawić wynik negatywny testu przy wjeździe. - W tej chwili trwają prace, aby takie rozwiązanie zastosować w ramach transportu prywatnego - poinformował. Wyjaśnił, że "granice będą otwarte dla osób, które będą mogły wykazać się negatywnym wynikiem testu". Zastrzegł jednak, że taka decyzja zależy od dynamiki sytuacji pandemicznej. Niedzielski był też pytany, kiedy można spodziewać się szczytu zachorowań w trzeciej fali koronawirusa. - To jest marzec-kwiecień, to jest raczej kwestia miesiąca - odpowiedział. Według ministra zdrowia "kluczowe jest tempo rozwijania się pandemii, bo przeszliśmy ze skali kilkaset przypadków więcej z tygodnia więcej na kilka tysięcy więcej z tygodnia na tydzień". - Tutaj najważniejsze jest (...) w jakiej skali będzie to narastało. Jeśli ta dynamika będzie rosła, będziemy podejmowali decyzje w sprawie obostrzeń - dodał. Obostrzenia będą regionalne? Szef resortu zdrowia był pytany, czy obecna sytuacja pandemiczna w Polsce jest tym momentem, w którym rząd musi zdecydować o przywróceniu pewnych obostrzeń, Niedzielski odpowiedział, że decyzja musi być poparta głęboką analizą. - To nie jest tak, że czekamy, bo w gruncie rzeczy dzieją się też pewne rzeczy, które są od nas niezależne. Mówię tu o pojawianiu się mutacji brytyjskiej, czy mutacji południoafrykańskiej. My zastanawiamy się, jak skutecznie te obostrzenia wprowadzić - powiedział wiceminister. Wyjaśnił, że trzeba działać skutecznie, a nie tylko "wprowadzać na ślepo pewne obostrzenia". Minister został także zapytany, w którym kierunku idzie rząd w sprawie obostrzeń, np. czy w regionach, gdzie zakażeń jest bardzo dużo, jak m.in. na Warmii i Mazurach, wprowadzić ostrzejsze rygory, np. zamknięcie sklepów i całkowite zamknięcie szkół. - Rzeczywiście zaczynamy myśleć regionalnie, (...) przy przywracaniu obostrzeń myślimy regionalnie. Decyzja jeszcze nie jest podjęta. Na pewno będziemy ją podejmowali na początku przyszłego tygodnia, ale rzeczywiście ten region Warmii i Mazur jest szczególnie odstający od pozostałych regionów w kraju, więc przy przywracaniu obostrzeń raczej będziemy myśleli regionalnie - poinformował Niedzielski. Pytany, o jakich obostrzeniach jest tu mowa, szef resortu zdrowia przyznał, że nie będzie przesądzał, w jaką stronę pójdą decyzję rządu. - To jest decyzja, która musi uwzględniać różne perspektywy. To nie są tylko perspektywy zdrowia - to są perspektywy funkcjonowania gospodarczego, społecznego - powiedział. - Szkoły, wydaje się, że są na końcu kolejki do zamykania, bo są inne aspekty, które są niestety też kosztowe - w sensie społecznym - związane z zamykaniem szkół, bo to dotyczy rozwoju dzieci, to dotyczy też normalnego funkcjonowania też rodziców. Więc z mojego punktu widzenia szkoły są na końcu tej kolejki, bo zamknięcie ich czy przywrócenie znowu tego nauczania zdalnego jest bardzo dużym kosztem - w sensie rozwojowym - dla dzieci - mówił minister.