Zgodnie z szacunkami Narodowej Komisji Zdrowia całkowita liczba zakażonych koronawirusem to 40 171 przypadków. W ciągu doby nastąpił przyrost o 3062 nowe infekcje. Ze szpitala wypisano w niedzielę ogółem 632 osoby. Jak podkreślają media zarówno w Chinach, jak i za granicą wraz z nowym bilansem zgonów z powodu koronawirusa przekroczona została całkowita liczba zgonów wywołanych w 2003 r. SARS, tj. ciężką ostrą niewydolnością oddechową (Severe Acute Respiratory Syndrome). Wirus ten, wykryty pod koniec 2002 roku w prowincji Guangdong, na południu Chin, spowodował do końca 2003 roku śmierć 774 osób, w tym - 349 w samych Chinach kontynentalnych. Według szacunków Narodowej Komisji Zdrowia podanych w sobotę rano w piątek odnotowano 2656 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. W porównaniu do danych z piątku rano, gdy informowano o 3399 nowych przypadkach, dane z soboty i niedzieli "wskazują na spadek zapadalności i zniżenie dynamiki rozwoju epidemii. Jeśli pamiętać jak błyskawicznie rozwijała się epidemia SARS, można zaryzykować stwierdzenie, że epidemia nieco słabnie" - zaznacza w komentarzu Associated Press. Władze odizolowanej od reszty kraju prowincji Hubei podały w poniedziałek, że liczba zgonów wywołanych koronawirusem wyniosła w ciągu ostatniej doby 97. W prowincji zarejestrowano 2618 nowe przypadki zakażeń. Ocenia się, że w stolicy Hubei mieście Wuhan i w pozostałych miastach prowincji zakażonych jest w sumie 29,6 tys. osób. Spadek dynamiki nowych zakażeń oznacza, że zespolone wysiłki wielu prowincji w tym, ocenił w poniedziałek powiedział rzecznik Narodowej Komisji Zdrowia Mi Feng podczas konferencji prasowej, jaka odbyła się w Pekinie. Jaka jest rzeczywista sytuacja w prowincji Hubei nie do końca wiadomo - zaznaczają w komentarzach światowe media. Amerykańska stacja CNN podała w niedzielę, że pochodzący z Hong Kongu prawnik, niezależny dziennikarz i znany obrońca praw człowieka Czen Quiszi, który 24 stycznia przybył do Wuhan, by stamtąd informować o przebiegu epidemii, od kilku dni nie daje znaku życia i nie wiadomo, jakie są jego losy. Dziennikarza próbowano zmusić do milczenia, gdy relacjonował ubiegłoroczne protesty społeczne w Hongkongu. Niezrażony tym dziennikarz wykorzystywał do publikowania swych materiałów You Tube oraz inne media społecznościowe. W Chinach podlegają one państwowej cenzurze.