Mieszkaniec województwa zachodniopomorskiego próbował telefonicznie zapisać się na szczepienie do placówki w Szczecinie. Tam zabrakło wolnych miejsc. 74-latek, który jest po zawale i zmaga się z nowotworem, został skierowany do oddalonego o 850 kilometrów Rzeszowa. Prowadzący "Graffiti" Grzegorz Kępka pytał Dworczyka - pełnomocnika rządu ds. programu szczepień - o sytuację mężczyzny. - Dana osoba dostaje propozycję (termin szczepienia - red.). Wybraliśmy taki system, w którym to pacjent decyduje, czy planuje czekać, czy chce się wybrać w podróż, np. do rodziny, by się zaszczepić - wyjaśnił. Dworczyk poprosił o "wykazanie się odrobiną cierpliwości". - Jak będzie więcej szczepionek, będą nowe terminy. (...) To nie jest proste, ale, niestety, funkcjonujemy w warunkach wynegocjowanych przez Komisję Europejską, gdzie dostawy szczepionek są w takiej, a nie innej liczbie. Dziś nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że do końca pierwszego kwartału będą wolne terminy - dodał. "Obostrzenia? To zależy również od nas" Dworczyk został zapytany w Polsat News o ewentualne zwiększenie obostrzeń w związku z sytuacją epidemiologiczną. - Jest za wcześnie, by robić takie podsumowanie - skomentował. Zaznaczył, że każdego dnia weryfikowane są nadchodzące dane o zakażeniach. Pełnomocnik rządu ds. programu szczepień przypomniał, że obecne poluzowanie obostrzeń obowiązuje przez dwa tygodnie - do 28 lutego. - Potem podejmiemy decyzję, czy obecna sytuacja epidemiczna jest taka, że możemy to poluzowanie utrzymać, czy też niestety trzeba niektóre branże powtórnie ograniczyć w funkcjonowaniu albo w ogóle zamknąć - powiedział Dworczyk. - To zależy również od nas - czy będziemy się zachowywali w sposób odpowiedzialny, a w konsekwencji transmisja wirusa nie będzie wzmożona, czy też będziemy mieli do czynienia z takimi sytuacjami jak w ostatni weekend w Zakopanem, kiedy wszelkie ograniczenia sanitarne zostały zlekceważone - podkreślił. Więcej na ten temat znajdziesz tutaj