W artykule, który pojawił się w środowym wydaniu "Rzeczpospolitej" wskazano, że "być może jest to zbieg okoliczności, ale taki, który pokazuje, jak przeszło rok od wybuchu zarazy, która pochłonęła oficjalnie 2,8 mln istnień ludzkich, a naprawdę o wiele więcej, współpraca w walce z wirusem pozostaje zakładnikiem interesów wielkich mocarstw". "Kilka godzin po prezentacji w Genewie inicjatywy mającej powołać globalny system powstrzymania nowej zarazy Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) opublikowała raport z Wuhanu o przyczynach wybuchu COVID-19 pod koniec 2019 r. Chiny czekały przeszło rok, zanim na początku 2021 r. zgodziły się na przyjazd do Wuhanu międzynarodowych ekspertów. Ale i wtedy nie uzyskali oni dostępu do wszystkich miejsc, które mogłyby nieco rozjaśnić tajemnicę wokół narodzin pandemii. Chodzi w szczególności o podejrzenia podzielane m.in. przez byłego sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo, że wirus wydostał się z państwowego laboratorium w stolicy prowincji Hubei" - pisze "Rzeczpospolita". Gazeta wskazuje, że "dokument opublikowany we wtorek podtrzymuje więc drogą Pekinowi tezę, że źródła zarazy trzeba szukać u zwierząt (najpewniej nietoperzy), z których przedostała się na ludzi". "Co prawda autorzy apelują o prowadzenie dalszych prac nad 'wszelkimi hipotezami' dotyczącymi początków choroby. Ale poza jedną - wspomnianą przez Pompeo" - dodano. Zobacz także: Koronawirus w USA. Joe Biden: Nie wygraliśmy jeszcze wojny z covidem. Daleko do tego Wiele krajów, lecz bez tych najpotężniejszych "Rzeczpospolita" oceniła, że "zachowanie przez chińskie władze w tajemnicy przed światem istnienia nowego wirusa przez wiele początkowych tygodni pandemii spowodowało, że zaraza rozlała się po wszystkich kontynentach". "Powtórzeniu się takiej sytuacji w przyszłości miałby jednak zapobiec nowy traktat o współpracy w walce z epidemiami. Pomysł wyszedł w listopadzie od przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela. Teraz w znacznie bardziej konkretnej formie podchwycili go przywódcy 25 krajów. Są wśród nich wszyscy liczący się w Unii, choć bez Polski: Niemcy, Francja, Hiszpania, Włochy czy Holandia. Pod dokumentem można też znaleźć podpisy premierów Wielkiej Brytanii czy Rumunii i prezydenta Ukrainy. Ale do inicjatywy przyłączył się też m.in. prezydent Indonezji, premier Tajlandii, prezydenci Korei Południowej, RPA, Kenii czy Rwandy. A także sama Unia Europejska i WHO" - podała gazeta. "Uwagę zwraca jednak brak poparcia największych potęg świata: Stanów Zjednoczonych, Chin, Rosji" - zauważa dziennik. Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ