Katastrofa rosyjskiego samolotu Airbus A321. Trwa akcja ratunkowa
Rosyjski samolot pasażerski rozbił się na Półwyspie Synaj. Na pokładzie Airbusa A321 znajdowały się 224 osoby, w tym 17 dzieci. Na miejscu katastrofy pracują egipskie służby. "Z wraku słychać odgłosy ludzi" - informuje Reuters powołując się na egipskie źródła.
Egipskie służby prowadzą akcję ratunkową, próbując dotrzeć do być może ocalałych pasażerów. Jak podaje agencja Reutera, cytująca anonimowe źródło w służbach ratowniczych, ratownicy na miejscu katastrofy słyszeli odgłosy ludzkie w jednej z części samolotu, który rozpadł się na dwie części.
- Jest jeszcze kolejna część samolotu z pasażerami w środku, do której ratownicy wciąż próbują dotrzeć i mamy nadzieję na znalezienie ocalałych zwłaszcza po tym, jak słychać było odgłosy ludzi ze środka wraku - powiedziało źródło w egipskich służbach.
Jak informują egipskie służby, ratownikom udało się dotrzeć do ciał pięciorga dzieci z siedemnastu, które znajdowały się na pokładzie maszyny. Jak podaje rosyjska agencja TASS, dzieci na pokładzie A321 były w wieku od 2 do 17 lat.
Egipski prokurator generalny Nabil Sadek zarządził oficjalne dochodzenie ws. katastrofy rosyjskiego samolotu, powołując w tym celu specjalny zespół prokuratorów, którzy mają jak najszybciej zbadać miejsce katastrofy oraz szczątki ofiar. Według egipskich władz nie ma na razie przesłanek wskazujących, że samolot mógł zostać zestrzelony. Śledztwo w sprawie katastrofy wszczął także Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej.
Według agencji RIA Nowosti na pokładzie pasażerskiego Airbusa A321, należącego do rosyjskich linii Kogalymavia (Metrojet), były łącznie 224 osoby: 7 członków załogi, 17 dzieci i 200 dorosłych pasażerów. Byli to głównie rosyjscy turyści lecący z kurortu Szarm el-Szejk do Petersburga.
Jak podaje agencja TASS, kapitan samolotu skontaktował się z kontrolerami ruchu lotniczego i domagał się możliwości lądowania na najbliższym lotnisku.
Na północnym Synaju znajduje się siedziba bojowników powiązanych z tak zwanym Państwem Islamskim. Egipskie służby bezpieczeństwa zapewniły jednak, że nic nie wskazuje na to, aby doszło do zamachu.
Ekspert lotniczy Cezary Orzech pytany na antenie TVP Info o ewentualne przyczyny katastrofy, wskazywał, że na tym etapie trudno powiedzieć, co się mogło stać. "Na Synaju warunki pogodowe są z reguły bardzo dobre. W Szarm el-Szejk niebo jest niemal bezchmurne. Temperatura wynosi 25 stopni. Nie sądzę, że doszło tam do jakieś szczególnej sytuacji meteorologicznej, ale być może na Synaju przechodziła burza piaskowa" - wyjaśniał.
Jednocześnie nie wykluczył hipotezy wskazującej na atak terrorystyczny. "To jest region bardzo niebezpieczny i nie wykluczyłbym tutaj nawet zamachu" - argumentował.