Kryzys migracyjny. Dramatyczna sytuacja na wyspie Chios
Dramatyczna sytuacja panuje na greckiej wyspie Chios. Przebywa tam ponad trzy tysiące migrantów, a miejsc w lokalnym obozie, gdzie panują tragiczne warunki jest dla tysiąca. Ponad sto osób, w tym rodzin z małymi dziećmi śpi na ziemi w parku, obawiając się o swoje bezpieczeństwo.
Sytuacja na Chios znacznie pogorszyła się po zamieszkach, do jakich doszło tam w ostatnim czasie. Spłonęło wówczas sporo namiotów, a uchodźcy boją się, że do podobnych epizodów może dojść lada chwila. Miejscowy obóz dla migrantów z jednej strony dochodzi do morza, z drugiej prawie przylega do lokalnych domów. W czasie deszczu robi się tam bagno, a cienkie namioty przemakają.
Prawie codziennie mają miejsce zatargi między migrantami różnych narodowości. Syryjskie rodziny obawiają się o swoje dzieci, bo obok nich mieszkają samotni mężczyźni z Afganistanu czy Pakistanu. Mieszkańcy Chios, zmęczeni trwająca od miesięcy sytuacją, domagają się ewakuacji migrantów z wyspy.
Grecki minister do spraw migracji Janis Muzalas twierdzi, że oznaczałoby to koniec porozumienia unijno - tureckiego. "Jeśli zostaną zabrani z wyspy i upadnie umowa, codziennie na Chios będzie docierać od dwóch do czterech tysięcy migrantów, jak było wcześniej"- stwierdził Janis Muzalas. Obecnie na wyspę przypływa jedna lub dwie łodzie. Napływ jednak nie ustaje, a na rozpatrzenie wniosków o azyl migranci czekają około ośmiu miesięcy.
Ponad siedemdziesiąt procent osób przybywających obecnie na Chios to ekonomiczni migranci. Prawie wszyscy składają wnioski o azyl w Grecji, które muszą być indywidualnie rozpatrzone. Podobnie jest na innych greckich wyspach we wschodniej części Morza Egejskiego.