Mer miejscowości Marck w pobliżu Calais żąda sprowadzenia tam, na stałe, szturmowych oddziałów policji oraz zlikwidowania miejscowego parkingu dla ciężarówek, w których imigranci próbują się ukrywać. Już po raz drugi bowiem, wracające z parkingu grupy agresywnych uchodźców - uzbrojone w łomy, metalowe pręty i noże - próbowały wedrzeć się do domów mieszkańców. Ludzie "barykadowali się" w środku, zamykając okiennice. Napastnicy wykrzykiwali też pogróżki pod ich adresem. Wezwani na miejsce policjanci rozpędzili napastników. Nikt nie został jednak aresztowany. Oburzeni mieszkańcy alarmują, że migranci są bezkarni, a wiec ataki mogą się powtórzyć. Funkcjonariusze przypuszczają, że uchodźcy próbują wchodzić do domów w poszukiwaniu żywności i pieniędzy. Kiedy wracają z parkingu dla ciężarówek, są często zdenerwowani faktem, że nie udało im się ukryć w tirach, żeby nielegalnie przedostać się do Wielkiej Brytanii. Wcześniej grupie uchodźców udało się wtargnąć na teren przedszkola w Marck. Żeby zapobiec tego typu wydarzeniom, wokół placówki, gdzie przebywają dzieci i w rejonie pobliskich szkół zostało wzniesione nowe ogrodzenia warte milion euro. Policjanci podkreślają, że podobne problemy istnieją również na obrzeżach samego Calais oraz w innych okolicznych miejscowościach.