Z ustaleń policji wynika, że w bieżącym roku przemycono w ten sposób co najmniej 600 osób. Schemat działania grupy przestępczej zajmującej się przemytem Afrykańczyków był następujący: najpierw przeprawiano imigrantów na prowizorycznych łodziach z Afryki do wybrzeża Hiszpanii - najczęściej na wyspę Gran Canaria, gdzie dostawali się oni pod opiekę przedstawicieli organizacji humanitarnych. Stamtąd, po skorzystaniu z pierwszej pomocy ze strony tych organizacji, imigranci kontaktowali się ponownie z paserami, którzy przerzucali ich w grupach po 30-40 osób do Madrytu, a następnie - do Francji. Udawali pasażerów W swej działalności siatka często używała autokarów wynajętych od przekupionych przewoźników regularnych linii autobusowych. Granicę hiszpańsko-francuską imigranci przekraczali, udając pasażerów tychże rejsowych autobusów, a czasem pieszo - w mniejszych grupkach. Krajami docelowymi przerzutu była Francja, Niemcy albo Szwecja. W przypadku, jeśli policja w tych krajach zatrzymywała taką grupę, nielegalni imigranci - zgodnie z przepisami - byli deportowani do Hiszpanii, skąd, po wniesieniu kolejnej opłaty na rzecz grupy przemytników, mogli podjąć kolejną próbę przedostania się do docelowego kraju. Dochodzenie w sprawie siatki oraz operację zatrzymania jej członków przeprowadziły: centralna brygada ds. walki z fałszowaniem dokumentów Głównego Komisariatu ds. cudzoziemców i granic, a także okręgowe brygady ds. cudzoziemców w Madrycie i Jaen oraz Centralna Jednostka Interwencyjna i Komisariat Okręgu Villaverde. Czterech spośród zatrzymanych w sobotę członków gangu tymczasowo aresztowano. Z Madrytu Tomasz Sadlik