Tajne spotkanie opozycji na granicy Polski. Był na nim przyszły prezydent
W czasach komunizmu niezwykle ważna dla opozycji demokratycznej była wymiana informacji i promocja treści niezależnych od władz. W latach 80. powstała inicjatywa, która pozwalała na kontakt opozycjonistów z Polski i Czechosłowacji. By funkcjonować, musieli spotykać się w tajemnicy. Opowiadamy o pierwszych rozmowach i ukrytym w górach miejscu, gdzie doszło do negocjacji Jacka Kuronia i przyszłego prezydenta Czech Vaclava Havla.
21 sierpnia 1987 roku. Okolice sudeckich Gór Złotych, w pobliżu Lądka-Zdroju. Na jeden ze szczytów wspinają się dwie grupy. Oficjalnie są kuracjuszami i turystami. Tak naprawdę to członkowie antykomunistycznej opozycji.
Muszą się ukrywać. Celem jest spotkanie z czechosłowackimi opozycjonistami i współpraca między innymi w zakresie kolportowania informacji niezależnych od propagandy komunistycznych władz. Kilka miesięcy wcześniej za taką działalność komuniści zamknęli Petra Pospichala.
Spotkanie ma się odbyć w największej tajemnicy, bo wśród członków są też przywódcy opozycyjni, w tym przyszły polski minister pracy i przyszły prezydent Czech.
Kiedy Polakom do ustalonego punktu pozostało około dwóch kilometrów, nagle na drodze pojawił się podoficer Wojsk Ochrony Pogranicza.
Solidarność Polsko-Czechosłowacka
Zanim wyjaśnimy jak "kuracjusze" przeszli kontrolę, warto wskazać dlaczego opozycji tak zależało na spotkaniu.
Historia ma swój początek tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce, w grudniu 1981 roku. W październiku doszło do pierwszego spotkania członków organizacji: Komitetu Samoobrony Społecznej "KOR", "Solidarności" i czechosłowackiej Karty 77.
Celem było wymiana informacji o działalności antykomunistycznej i represjach, stosownych przez władze w obu krajach. Tak narodziła się nowa inicjatywa - Solidarność Polsko-Czechosłowacka.
Współpraca stała się systematyczna, zorganizowano sieć kurierów, którzy przez tzw. zieloną granicę przenosili zakazaną literaturę, dokumenty i sprzęt drukarski do produkcji i wydawania materiałów niezależnych od rządowej propagandy.
Inicjatywa zaczęła funkcjonować sprawnie, tłumaczyć, drukować i rozpowszechniać materiały. Jednak komuniści w końcu zorientowali się, że mimo kontroli granicznych ktoś przerzuca zakazane treści antyrządowe przez granicę obu państw.
Na początku 1987 roku w Brnie na Morawach aresztowali Petra Pospichala. Został oskarżony o rozpowszechnianie polskich wydawnictw niezależnych i kontakty z działaczami podziemnej "Solidarności". W kwietniu tego roku we Wrocławiu odbyła się manifestacja na rzecz uwolnienia opozycjonisty.
Milicja aresztowała wszystkich organizatorów demonstracji. Zostali zwolnieni po 48 godzinach, ale nie bez konsekwencji. Dostali kary grzywny od 25 do 50 tysięcy złotych. Mimo represji, Solidarność Polsko-Czechosłowacka nie zamierzała się poddawać. Wręcz przeciwnie. Pozostawała ruchem nieformalnym, teraz miało się to zmienić.
Jacek Kuroń "publicysta". Wpadka podoficera WOP
Wróćmy do 21 sierpnia 1987. Jednym z miejsc przerzutowych Solidarności Polsko-Czechosłowackiej była Góra Borówkowa. To liczący 900 m. n.p.m. szczyt na granicy obu krajów.
Jak już wspominaliśmy, na drodze polskich opozycjonistów stanął podoficer WOP. Współcześnie na Górze Borówkowej znajduje się tablica pamiątkowa, na której umieszczono relację sierpniowego spotkania autorstwa opozycjonisty Mieczysława Piotrowskiego.
Był jedną z osób odpowiedzialnych za organizację tajnych spotkań. W tym przypadku udawał przewodnika górskiego, a reszta opozycjonistów kuracjuszy odpoczywających w górach.
Podoficer sprawdzał po kolei dokumenty wszystkich "turystów". Przedstawiali się różnie, od studentów po rencistów.
W końcu została jedna osoba. "Mnie już chodziły ciarki po plecach i na przemian czułem, że zimne i gorące poty mnie zalewają, bo właśnie legitymował się ostatni 'kuracjusz' z naszej grupy. Jacek Kuroń" - relacjonuje Piotrowski.
Podoficer wziął dokumenty popularnego już wówczas Kuronia i powiedział: "Nazwisko pana nie jest mi obce, a tu widzę, że pan również nie jest nigdzie zatrudniony".
- Jak to nigdzie nie pracuję? Ja, proszę pana, jestem publicystą - odpowiedział opozycjonista.
Niespodziewanie ta informacja ucieszyła podoficera. - No oczywiście. Ja pana znam, znam pana z Dziennika Telewizyjnego - stwierdził pogranicznik.
Niewątpliwie Kuroń przewijał się w materiałach propagandowego Dziennika Telewizyjnego, ale najwyraźniej podoficer nie skojarzył o czym te materiały były.
"Cóż, plutonowy dobrze słyszał dzwonienie, jeno kościół mu się nieco pomylił" - komentuje Piotrowski.
Przyszły prezydent na tajnym spotkaniu
Udało się, ostatecznie doszło do spotkania polskich i czechosłowackich opozycjonistów. Rozmowy na Górze Borówkowej były pierwszą z serii rozmów konspiracyjnych. Wielogodzinne ustalenia zakończyły się ogłoszeniem Kręgu Przyjaciół Solidarności Polsko-Czechosłowackiej - formalnej struktury organizacji.
Deklarację utworzenia podpisało 20 działaczy demokratycznych z obu państw, w tym osoby, które po upadku komunizmu tworzyły elitę polityczną nowych, demokratycznych państw.
Byli to między innymi Zbigniew Bujak, przyszły wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski, przyszły minister pracy i polityki socjalnej Jacek Kuroń, Petr Uhl, przyszły premier Republiki Słowacji Jan Carnogursky oraz Vaclav Havel - pierwszy niekomunistyczny prezydent Czechosłowacji i pierwszy prezydent Republiki Czeskiej.
Po zmianach ustrojowych, w warunkach demokratycznych SPCzS przerodziła się najpierw w legalne stowarzyszenie, które działa do dzisiaj i zajmuje się współpracą edukacyjną oraz kulturalną w nowej odsłonie, jako Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!