Templariusze czyli Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. Powstał w okresie wypraw krzyżowych, a jego rycerze zobowiązali się bronić pielgrzymów podróżujących do Ziemi Świętej. Przez wieki opowieść o katolickich wojownikach w białych płaszczach z czerwonym krzyżem obrosła dziesiątkami legend. Mieli gromadzić i przechowywać bajeczne skarby, co jest jedną z przyczyn upadku zakonu. Byli skonfliktowani z królem Francji Filipem Pięknym, który rzekomo był dłużny zakonnikom pieniądze. Władca doprowadził do oskarżenia ich o herezję, nieprzyzwoite praktyki i czary. Zakon upadł, ale część jego majątku bezpowrotnie zniknęła. Templariusze kojarzą się przede wszystkim z obecnością w Ziemi Świętej i Francji, jednak Militum Christi, czyli Wojownicy Chrystusa - jak głosił napis na ich pieczęciach, dotarli również do Polski. Na Śląsku jest tajemnicze miejsce o niejasnym rodowodzie. Jedno z wyjaśnień łączy je właśnie z Rycerzami Chrystusa. Czerwone krzyże na Śląsku To, co wiemy na pewno, to że templariuszy na ziemie polskie sprowadził Henryk Brodaty - książę ze śląskiej dynastii Piastów. Nadał im tereny w okolicach Oławy. Kolejna baza zakonu - komandoria, miała powstać w Obrowcu. To niewielka wieś w województwie opolskim, licząca nieco ponad 400 mieszkańców. Leży tuż nad Odrą, a spacerując wzdłuż wału rzeki, można natrafić na zagadkowe miejsce, które w źródłach historycznych było opisywane jako Kopietz lub Tempelfeld i Tempelberg. Nazwa miała się utrzymywać przez wieki, stąd sugestia, że ziemia ta niegdyś należała do zakonu, choć nie zachował się żaden dokument, który wprost potwierdzałby obecność templariuszy w tym miejscu. W Obrowcu znajduje się pozostałość po średniowiecznej osadzie. Na mapach terenu i satelitarnych wyraźnie widać las, który rośnie na planie regularnej, okrągłej struktury. Jak możemy przeczytać na stronie Narodowego Instytutu Dziedzictwa, to pozostałość po średniowiecznym osadnictwie. Ewa Kalbarczyk-Klak z regionalnego oddziału NID wskazuje, że czas powstania grodu dawni badacze datowali na XIII wiek, co mniej więcej pokrywa się z panowaniem Henryka Brodatego, który zmarł w 1238 roku. Legendy i dowody Położenie grodu w pobliżu rzeki prawdopodobnie świadczy o tym, że w tym miejscu znajdował się bród na Odrze. Zakonnicy byli sprowadzani przez władców, ponieważ ich obecność gwarantowała nie tylko ochronę przed rozbójnikami, ale również rozwój technologiczny. Wprowadzali nowe reguły uprawy roli czy sposoby wykorzystania młynów. Zatem lokalizacja grodu również pasuje do tezy o zakonnych właścicielach. Kolejny argument to fakt, że gród prawdopodobnie należał do kogoś, kto dysponował poważnymi na tamte czasy pieniędzmi. Do dzisiaj zachowały się wyraźnie pozostałości fosy, które przy obfitych opadach stają się bagniskiem. Dalej znajduje się wał, którego długość po obwodzie to około 400 metrów. Co jednak najważniejsze, na początku XX wieku niemieccy badacze znaleźli w tym miejscu pozostałości kamiennego muru oraz budowli ze śladami spalenizny. W tamtych czasach budowano przede wszystkim z drewna, a na solidne, kamienne konstrukcje mogły sobie pozwolić tylko osoby majętne. W latach 50. i 70. prowadzono w Obrowcu badania archeologiczne. "Doprowadziły do znalezienia kawałków naczyń z XIII-XV wieku. Tempelberg może pamiętać wyprawę wojsk tatarskich z 1241 roku, gdyż część z nich posuwała się wzdłuż prawego brzegu Odry od Koźla do Opola" - zaznacza w książce "Tempelberg. Tajemnica Obrowca" Józef Szulc, sędzia i pasjonat historii. W lokalnej prasie od lat pojawiają się legendy związane z grodem i templariuszami. O psie z ogniem w pysku, zaginionej grupie archeologów czy skrzypiących drzwiach wyniesionych z grodu. Powstawaniu takich historii sprzyja tajemnica i wciąż nierozwiązana zagadka czym w rzeczywistości był Tempelberg.