Waży prawie dwie tony i jest wysoki na trzy metry. Ma ponad trzy tysiące lat. Na jego ścianach wykuto imiona i tytuły trzech władców starożytnego Egiptu, w tym Ramzesa II. Obok Tutenchamona to najpopularniejszy z faraonów. Potomni kojarzą go jako najpotężniejszego pana Egiptu. Do wyobraźni przemawiają jego osiągnięcia i życie. Spłodził około 150 dzieci. Obelisk faraona znajduje się w poznańskim Pałacu Górków, stoi na dziedzińcu Muzeum Archeologicznego. Wyjątkowość zabytku wynika z faktu, że egipskie obeliski są niezwykle rzadkie. "Wygnańców" z kraju piramid można spotkać w Nowym Jorku, Paryżu, Londynie, Rzymie, Stambule, Monachium czy Florencji - wszędzie tam, gdzie niegdyś przywódcy chcieli podkreślić swoją potęgę, czego wyrazem było posiadanie starożytnych zabytków. Rabunkowa polityka mocarstw kolonialnych stała się źródłem często bardzo barwnych losów zabytków z Egiptu. W cyklu "Historia w Interii" opowiadamy, jak monument faraona trafił nad Wartę. Pasja i determinacja w trudnych czasach Poznańska historia obelisku sięga lat 80. - Nasz poprzedni dyrektor, zmarły już profesor Lech Krzyżaniak wybrał taką ścieżkę rozwoju naukowego, że zaczął zajmować się północno-wschodnią Afryką. To były trudne czasy. Nikt wtedy miał własnego paszportu - mówi w rozmowie z Interią dr hab. Agnieszka Mączyńska, kustosz dyplomowany oraz szefowa Działu Wystaw i Edukacji poznańskiego muzeum. Wówczas próbowano rozszerzyć działalność Stacji Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego w Kairze. Organizowano nowe stanowiska badawcze. - Pan profesor się zaangażował. Brał udział w pracy nie tylko na wykopaliskach, gdzie były polskie misje, ale również tam, gdzie stanowiska prowadzili Niemcy. Jak się przebywa z ludźmi przez wiele dni, to nawiązują się relacje przyjacielskie. Profesor nawiązał takie relacje z dwiema ważnymi osobami - wskazuje Mączyńska. Krzyżaniakowi udało się zaprzyjaźnić z Dietrichem Wildungiem i Sylvią Schoske. Kontakty okazały się kluczowe. W 1989 roku Wildung został dyrektorem Muzeum Egipskiego w Berlinie, a Schoske zaczęła kierować Muzeum Sztuki Egipskiej w Monachium. - Na początku przyjacielskie relacje, przerodziły się w stałą współpracę i powstał pomysł, aby ogromne zbiory, jakie znajdują się w Berlinie i Monachium, pokazać także w Poznaniu. Pod koniec lat 90. zawitała pierwsza wystawa egipska. Kończyłam wtedy studia i pamiętam kolejki do kas muzeum. To się chyba nigdy nie powtórzyło - opowiada Mączyńska. W końcu zapadła decyzja kluczowa. W 2002 roku berlińskie muzeum przekazało do Poznania - jako wieloletni depozyt - obelisk Ramzesa II. Muzeum Archeologiczne w Pałacu Górków mieści się od lat 60. W zniszczonym w czasie wojny i odbudowanym później budynku, zachowały się renesansowe kolumny i portal z XVI wieku. Profesor Krzyżaniak postanowił przekształcić dziedziniec pałacu w salę wystawową. Udało mu się przeprowadzić remont, który obejmował zadaszenie dziedzińca. - Obelisk stoi pośrodku dziedzińca i idealnie wpasowuje się nie tylko w architekturę, ale też w ideę obelisków, łączących niebo i ziemię. Nad nim jest przezroczysty dach - podkreśla Mączyńska. Berliński depozyt zniknie z Polski? Formalnie obelisk pozostaje własnością muzeum w Berlinie. Mimo że profesor Krzyżaniak zmarł w 2004 roku, Niemcy nie wycofują zabytków i współpraca trwa. - Od półtora roku jest intensywniejsza. Powstała idea zmiany. Wiemy, że przynajmniej część zabytków egipskich wróci do Berlina, być może w następnym roku. Natomiast razem z kuratorami muzeum w Berlinie zaczęliśmy przygotowania nad nową wystawą, więc mam nadzieję, że będziemy mogli coś nowego pokazać - mówi nam szefowa Działu Wystaw i Edukacji. Co do samego obelisku, obowiązuje cyklicznie przedłużana umowa pomiędzy muzeami w Berlinie i Poznaniu. - Przedłużanie jest tak naprawdę formalnością. Co roku składamy raport konserwatorski, który mówi o tym, czy zaszły zmiany w stanie obiektu. Jesteśmy zobowiązani do monitorowania tego stanu - podkreśla Mączyńska. Właśnie na postawie tego raportu umowy są przedłużane. Obecna trwa do lipca, ale wiadomo już, że zostanie przedłużona. - Nie ma niebezpieczeństwa, że obelisk wyjedzie w ciągu roku. Natomiast mogę powiedzieć, że negocjacje trwają i mam nadzieję, że coś ciekawego zaistnieje tutaj w muzeum za kilka lat. Chociaż mam wielką nadzieję, że obelisk nie wróci do Niemiec - mówi Interii kustosz Mączyńska. Starożytny Egipt wciąż skrywa tajemnice W Muzeum Archeologicznym w Poznaniu można zobaczyć nie tylko obelisk Ramzesa II. 30 maja ruszy nowa wystawa, przygotowana przez Muzeum Śląskie w Katowicach. - Mamy problem z naszą egiptologią. W czasach zaborów nie było niepodległej Polski, potem przechodziły przez nas fronty i niszczyły muzea, pozostawiając po sobie zgliszcza. Jeżeli ktoś myśli o egiptologii, to bardzo rzadko myśli o Polsce. Zazwyczaj mówimy Niemcach, Francuzach, Luwrze, Muzeum Brytyjskim. Natomiast musimy pamiętać, że mumie i fascynacja starożytnym Egiptem, dotykała również zamożnych ludzi, którzy żyli na ternie Polski, podróżowali i przywozili zbiory - wskazuje nasza rozmówczyni. Jedną z takich osób był Jan Wężyk-Rudzki, który w 1826 roku ofiarował Uniwersytetowi Warszawskiemu mumię tzw. Tajemniczej Damy. Dziś można ją oglądać w Muzeum Narodowym w Warszawie. Nowa wystawa w Poznaniu pokaże współczesne techniki nieinwazyjnych metod badań nad zabytkami. Jednym ze zbadanych obiektów jest właśnie wspomniana mumia, która nie tak dawno stała się naukową sensacją. - Przez długi czas uważano, że to mumia kapłana, mężczyzny. Przy postępie badań okazało się, że to mumia kobiety. Wiemy, że pochodziła z wyższej klasy społecznej, bo widać na szkielecie, że jest dobrze odżywiona i sposób mumifikacji pokazuje nam, że ktoś zainwestował. To był oczywiście standard, że ciała mumifikowano, tylko mogły być mumifikowane w różny sposób, w zależności od zasobności sakwy - zaznacza Mączyńska. Wiadomo, że w łonie kobiety prawdopodobnie znajduje się płód. Tutaj badacze nie są zgodni, część uważa, że mogą to być pozostałości po mumifikacji. Stuprocentową pewność może dać rozwój nauki, która już pozwoliła ustalić nowe informacje. Na przykład to, że Tajemnicza Dama najpewniej zmarła na raka. Udało się to ustalić bez ingerencji w mumię. - Chodzi o to, żeby pokazać, jaki potencjał leży w badaniach nieinwazyjnych. Już nie trzeba odwijać mumii. Kiedyś organizowano takie pokazy i mumie po prostu niszczono - podkreśla szefowa Działu Wystaw i Edukacji poznańskiego muzeum. Śmierć i życie w starożytnym Egipcie To nie wszystko, co można zobaczyć w poznańskim muzeum. Nasza rozmówczyni zaprasza też na wystawę stałą, gdzie można zobaczyć wyjątkowe zabytki, a wśród oryginalne papirusy. Jeden z nich przedstawia scenę bliską naszej kulturze - sąd ostateczny. - Egipcjanie mieli podobną ideę. Serce duszy zmarłego było ważone na wadze. Na jednej szali było serce, a na drugiej strusie pióro. Ważenie miało na celu potwierdzenie czy zmarły postępował dobrze i sprawiedliwie. Musiał też zaprzeczyć wyczytywanym grzechom. Ważenie sprawiało, że albo dostawał szansę życia wiecznego - jeżeli było lżejsze od pióra, a jeżeli nie, to był pożerany przez wielką pożeraczkę dusz, czyli potwora Ammit - opowiada w rozmowie z Interią Agnieszka Mączyńska. Więcej o wystawie i zbiorach Muzeum Archeologicznego w Poznaniu możesz przeczytać TUTAJ.