Uroczystości trwały dwa dni i rozpoczynały się w sobotę. W piątek poprzedzał je uroczysty pogrzeb poprzedniego monarchy. Koronacja zgodnie z tradycją, odbywała się w Krakowie. Prześledźmy wędrówkę monarchy po koronę. Jeszcze w sobotę przyszły król przygotowuje się na najważniejsze wydarzenie w swoim życiu. Pości i rozdaje jałmużnę. Głównym punktem dnia jest pielgrzymka. Władca pieszo przemierza kilkaset metrów z zamku na Wawelu do kościoła św. Michała Archanioła i św. Stanisława Biskupa na Skałce. "Obyczajem wszystkich monarchów poprzednich, winien jest odprawić pielgrzymkę pieszą (...), bowiem gdy Bolesław (Śmiały - red.) zabił św. Stanisława biskupa krakowskiego w tem miejscu, królowie polscy dla przebłagania Boga za tę zbrodnię, pobożne modlitwy odprawiać tu zwykli" - pisał w XVII wieku marszałek Andrzej Fredro. Zatem sobota jest dniem oczyszczenia, "uwerturą do psychicznego przejścia z jednego stanu świadomościowego do wyższego stopnia wtajemniczenia" - wskazuje Michał Rożek w "Polskich koronacjach i koronach". Wieczorem władca udaje się do specjalnie przygotowanej sypialni na Wawelu, gdzie przebywa sam. Czeka go ostatnia noc jako zwykłego śmiertelnika. Nazajutrz dojdzie do aktu niemal magicznego. Instrukcja koronacji Skąd wiemy jak wyglądały koronacje? Początkowo w Królestwie Polskim, podobnie jak w innych państwach średniowiecznej Europy, obrzęd koronacyjny przeprowadzano według wzoru zawartego w pontyfikale romano-germanicum z X wieku. Zanim koronę założono na głowie Władysława Warneńczyka, sporządzono w Krakowie nowy dokument. Ten swego rodzaju kodeks liczy 31 pergaminowych kart i w XVI wieku dopisano na nim hasło "Modus coronandi regem" - sposób koronacji króla. Instrukcja, z niewielkimi zmianami, obowiązywała przez kolejne stulecia. Na początku XX wieku spisany ceremoniał drukiem wydał historyk Stanisław Kutrzeba. Warto podkreślić, że koronacja była obrzędem religijnym, ale jednocześnie nigdy nie była sakramentem. Ta sprzeczność wyraźnie wskazuje na odwieczny konflikt pomiędzy władzą świecką i kościelną. Władcom koronę nakładał arcybiskup metropolita, zawsze w stołecznych kościołach - w Gnieźnie, Krakowie lub Warszawie. W "Historii w Interii" przyjrzymy się koronacji na Wawelu, która w naszych dziejach występowała najczęściej. Uroczystości miały charakter zarówno kościelny, jak i państwowy. Jednak monarcha składał przysięgę i klękał przed ołtarzem, nie przed szlachtą czy posłami. Dlaczego? Podczas koronacji król przestawał być zwykłym śmiertelnikiem. Według tradycji jego władza nie pochodzi od ludu, ale od samego Boga. W specjalnym obrzędzie namszczenia król stawał się boskim pomazańcem. Dzień koronacji Wróćmy do wędrówki po koronę. W niedzielę rano król czeka, leżąc w swojej komnacie. Z katedry wyruszył orszak złożony z chóru, biskupów, opatów i dostojników świeckich. Do sypialni władcy wchodzą wyłącznie biskupi. Królowi nie wolno samemu wstać. Arcybiskup podchodzi do niego, podaje mu wodę święconą. Następnie podaje mu rękę i podnosi władcę. Monarchę ubiera się w humerał, albę, cingulum, dalmatykę, kapę, sandały i specjalne rękawice. Strój nawiązuje do szat biskupich i ma podkreślać sakralność obrzędu. Orszak, teraz już z władcą, opuszcza zamkowe komnaty i kieruje się do wawelskiej katedry. Monarcha jest podtrzymywany przez biskupów, na wieży katedry bije dzwon. Grupę prowadzi marszałek wyposażony w symbol swojej władzy - laskę marszałkowską. Swoją drogą, akurat ten symbol szczęśliwie przetrwał do naszych czasów. Kiedy na przykład marszałek Szymon Hołownia rozpoczyna obrady Sejmu, uderza laską trzykrotnie, na pamiątkę pozdrowienia trzech dawnych stanów sejmujących: króla, senatu i izby poselskiej. W orszaku jest też chorąży z chorągwią Królestwa Polskiego. Za nim senatorowie niosą insygnia władzy - koronę, berło, jabłko i miecz. Składają je na ołtarzu świętego Stanisława w centralnej części katedry. Ceremonia w katedrze Król i arcybiskup zasiadają naprzeciwko siebie przy ołtarzu. Biskup krakowski wygłasza dwa kazania, po łacinie i po polsku. Następnie arcybiskup zadaje władcy trzy pytania. "Czy chce zachować świętą wiarę", "Czy będzie opieką otaczać Kościół" i "Czy będzie rządzić królestwem sprawiedliwie"? Po odpowiedzi, duchowny pyta zgromadzonych w katedrze czy chcą służyć nowemu królowi. Trzykrotnie odpowiadają okrzykiem "Radzi!". Następnie król klęka przed arcybiskupem i składa przysięgę: - Wyznaję przed Bogiem, że będę królem Polski i obiecuję przed Bogiem, jego aniołami, że będę czynił i przestrzegał prawa, sprawiedliwości i pokoju Kościoła Bożego i podległego mi ludu, jak tylko potrafię. Zbawiony jestem dzięki miłosierdziu Bożemu, jak za radą moich wiernych (...) - mówi. Potem król dotyka ewangelii, trzymanej przez arcybiskupa, wypowiadając słowa: niech mi Bóg pomoże i Jego Święta Ewangelia. Następnie wstaje. Chór intonuje prastarą litanię do wszystkich świętych, po czym rozpoczyna się liturgia mszalna. W tym czasie opaci udają się do kaplicy świętej Katarzyny. Rozpoczyna się najważniejsza i najświętsza część uroczystości. Namaszczenie króla Z kaplicy zakonnicy przynoszą w złotym naczyniu święte oleje, które według wykładni Starego Testamentu posiadają mistyczną moc. Biskupi gromadzą się wokół arcybiskupa, przed którym ponownie klęka władca. Ze stroju monarchy zdjęto kapę i dalmatykę, alba jest rozchylona. Arcybiskup sięga po naczynie z olejami i dotyka ich kciukiem. Teraz namaszcza władcę, kładąc znak krzyża na głowie, piersi, łopatkach, ramionach i dłoniach. Wypowiada przy tym orację: namaszczam Cię na króla olejem świętym w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, amen. (...) Niech łaska Ducha Świętego zstąpi na Ciebie obficie w pokorze naszego obowiązku (...). "Od tej pory król, jako pomazaniec boży, stawał się wikariuszem Chrystusa równym kapłanom, a przez to depozytariuszem nadprzyrodzonych właściwości" - wyjaśnia Michał Rożek. Król ponownie nakłada dalmatykę i kapę, liturgia trwa dalej. Wreszcie arcybiskup wręcza władcy miecz koronacyjny - Szczerbiec. Monarcha trzykrotnie kreśli nim znak krzyża. Kolejny krok to właściwa koronacja. Pierwsza część dotyczy najważniejszego z regaliów - tzw. korony Chrobrego, pilnie strzeżonej w wawelskim skarbcu. Arcybiskup dokonuje błogosławieństwa. - Boże, korona Twych wiernych, którą umieszczasz na ich głowach (...), pobłogosław i uświęć tę koronę (...) - mówi. Duchowny unosi koronę i nakłada na głowę władcy. - Przyjmij koronę królestwa, która może pochodzić od niegodnych, ale z rąk biskupów jest nałożona na Twą głowę i chwała, i cześć świętości oraz dzieło odwagi zostają wyraźnie przypieczętowane. Przez to stajesz się uczestnikiem naszej posługi (...) - wygłasza, mówiąc do króla. Dalej arcybiskup wręcza władcy berło i jabłko, również wypowiadając przy tej czynności stosowną formułę. W czasie mszy, już po komunii, przychodzi czas na ostatnią część obrzędu - intronizację. Władca na tronie Król jest doprowadzany do przygotowanego tronu, a duchowny wypowiada orację. - Utrzymuj miejsce (...), przekazane Ci przez władzę Boga Wszechmogącego (...) - podkreśla. Władca siada na tronie, arcybiskup przekazuje mu pocałunek pokoju i intonuje hymn pochwalny "Te Deum laudamus". Następnie duchowny woła do zgromadzonych w katedrze "Vivat Rex!" - wiwat król. Goście odpowiadają tym samym okrzykiem. Na tym kończyła się formalna część uroczystości. Później koronowany władca wydawał na zamku ucztę dla dostojników. Z ludem król spotykał się w poniedziałek. Jeżeli koronacja odbywała się w Krakowie, udawał się na rynek, gdzie pokazywał się zgromadzonym w monarszym płaszczu i koronie. Niezależnie od wiary w skuteczność modłów, wypowiadanych oracji czy powagi świętych olejów, każdy z elementów koronacji był podkreśleniem rangi obrzędu i czci jaką otaczano władcę. Koronacja była symbolem dumy i majestatu państwa, które ten władca reprezentował i prowadził. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!