W polityce budowa poparcia polega przede wszystkim na skutecznym wykorzystaniu emocji wyborców. Jedną z najprostszych dróg, by je wywołać, jest konflikt i spór, który polaryzuje elektorat, prowadzi do skrajności poglądów i ma wywołać przede wszystkim negatywne odczucia wobec oponentów politycznych. Jednak w trzech przemówieniach, które przytoczymy, próżno szukać takiej strategii. Mimo to, wystąpienia przeszły do historii i są pamiętane do dziś. Sprawdźmy dlaczego. Ronald Reagan i wspólnota Zacznijmy od fragmentu przemówienia Ronalda Reagana wygłoszonego 20 stycznia 1981 roku przed Kapitolem, po wyborze na urząd prezydenta USA. Reagan w swojej mowie poruszył wiele aktualnych tematów, jak inflacja czy bezrobocie, ale jednocześnie skupił się na przedstawieniu własnej wizji Stanów Zjednoczonych. "(...) Jeśli szukamy odpowiedzi, dlaczego przez tyle lat osiągnęliśmy tak wiele, rozwijaliśmy się jak nikt inny na Ziemi, to było tak dlatego, że właśnie tu uwolniliśmy energię i indywidualny geniusz człowieka w większym stopniu, niż zrobiono to kiedykolwiek w przeszłości. Wolność i godność jednostki są tu bardziej poważane, niż w jakimkolwiek innym miejscu na Ziemi. Cena za tę wolność była czasami wysoka, ale nigdy nie uchylaliśmy się by ją zapłacić". Prezydent od razu wyjaśnił, jak rozumie wspomnianą godność. Stworzył figurę retoryczną, w której użył słowa "bohater" do opisania ludzi zmagających się z powszechnymi, codziennymi problemami. Jednocześnie opisał tak szeroki zakres grup społecznych, że po jego słowach praktycznie każdy Amerykanin mógł tak o sobie myśleć. "Ci, którzy mówią, że żyjemy w czasach bez bohaterów, po prostu nie wiedzą, gdzie spojrzeć. Bohaterów można zobaczyć codziennie, wchodzących i wychodzących z bram fabryki. Inni produkują wystarczającą ilość żywności, aby wyżywić nas wszystkich i cały świat (...). Są przedsiębiorcy z wiarą w siebie i swój pomysł, którzy tworzą nowe miejsca pracy, nowe bogactwo i możliwości. Są ludzie i rodziny, których podatki wspierają rząd i których dobrowolne datki wspierają kościół, organizacje charytatywne, kulturę, sztukę i edukację. Ich patriotyzm jest cichy, ale dogłębny. Ich wartości podtrzymują życie naszego narodu". Później Reagan zwrócił uwagę między innymi na cmentarz wojskowy Arlington oraz miejsca na świecie, gdzie amerykańscy żołnierze ginęli w różnych wojnach. Jak podkreślił, każdy z grobów to jedynie ułamek ceny, jaką płaci się za wolność. "(...) Jeśli chodzi o wrogów wolności, naszych potencjalnych przeciwników, niech pamiętają, że pokój jest najwyższą aspiracją narodu amerykańskiego. W sprawie pokoju będziemy negocjować, będziemy się poświęcać i nie poddamy się ani teraz, ani nigdy w przyszłości". "(...) Musimy zdać sobie sprawę, że nie ma na świecie arsenału czy broni tak potężnej jak wola i moralna odwaga wolnych mężczyzn i kobiet. To broń, której nie mają nasi współcześni przeciwnicy. To broń, którą my Amerykanie posiadamy. Niech rozumieją to ci, którzy podejmują działania terrorystyczne i żerują na swoich sąsiadach". Reagan w przemówieniu budował wspólnotę Amerykanów, pokazywał co ich łączy, opierając się na dumie i poczuciu wartości przeciętnych ludzi. Mówiąc o wewnętrznych sprawach kraju, nie antagonizował, nie pokazywał własnych przeciwników wewnątrz USA, choć takich nie brakowało. Tworzył wspólnotę. John F. Kennedy i idea Czy można jednym przemówieniem przekonać ludzi, żeby wydali prawie 26 miliardów dolarów (po uwzględnieniu inflacji dziś byłoby to ponad 200 mld) na niepewny i ryzykowany program lotów księżycowych? Jak się okazuje, wielu można. 12 września 1962 roku zrobił to prezydent John Kennedy, podczas wystąpienia na Uniwersytecie Rice’a w Houston. Na potrzeby tej mowy zbudował specjalną konstrukcję logiczną, która pozwoliła szybko przedstawić znaczenie idei jaką była misja Apollo z finalnym celem lądowania człowieka na Księżycu. "Żaden człowiek nie jest w stanie w pełni pojąć, jak daleko i jak szybko zaszliśmy, ale skondensujmy 50 tysięcy lat udokumentowanej historii ludzkości w okresie zaledwie pół wieku". Kennedy stworzył retoryczną, 50-letnią "kapsułę czasu", która opisywała rozwój człowieka. Do wielu przemawiała o wiele dosadniej, niż gdyby prezydent mówił o osiągnięciach starożytności czy wynalazkach XIX wieku. "Przy takim założeniu, niewiele wiemy o pierwszych 40 latach, oprócz tego, że pod koniec okresu człowiek nauczył się wykorzystywać skóry zwierząt. Następnie, mniej więcej 10 lat temu, człowiek wyszedł ze swoich jaskiń, aby zbudować nowe rodzaje schronienia. Zaledwie pięć lat temu człowiek nauczył się pisać i obsługiwać koło. Chrześcijaństwo rozpoczęło się niecałe dwa lata temu. W tym roku pojawiła się prasa drukarska, a niecałe dwa miesiące temu, nowym źródłem energii stała się maszyna parowa. (...) W zeszłym miesiącu pojawiło się światło elektryczne, telefony, samochody i samoloty. Dopiero w zeszłym tygodniu opracowaliśmy penicylinę, telewizję i energię jądrową (...)". "To zapierające dech w piersi tempo. Takiemu tempu nie są obce choroby, nowa ignorancja zastępująca starą, nowe problemy i niebezpieczeństwa. Z pewnością horyzont lotów kosmicznych to obietnica wysokich kosztów i trudów, ale tak wysokich jak nagroda". "(...) Jeśli ta kapsuła historii naszego postępu uczy nas czegokolwiek, to że człowiek w swoim dążeniu do wiedzy jest zdeterminowany i nie można go powstrzymać". Warto zaznaczyć, że lot na Księżyc nie był wyzwaniem zupełnie nowym, tylko stał się elementem rywalizacji pomiędzy potęgami - USA i ZSRR. Zwycięstwo w tej rywalizacji dawało prestiżową i symboliczną przewagę nad przeciwnikiem. "Ale dlaczego Księżyc? Dlaczego obraliśmy go za nasz cel? Równie dobrze można zapytać, po co wspinać się na najwyższą górę świata? Po co 35 lat temu przelecieliśmy nad Atlantykiem? (...). Wybieramy się na Księżyc. Decydujemy się polecieć na Księżyc w ciągu obecnej dekady i zrobić wiele innych rzeczy nie dlatego, że są łatwe, ale właśnie dlatego, że to trudne. Dlatego, że ten cel będzie organizacji i najlepszemu zmierzeniu naszej energii i umiejętności. Dlatego, że to wyzwanie jest jednym, które jesteśmy w stanie zaakceptować, jednym, którego nie chcemy odkładać i jednym, w którym zamierzamy zwyciężyć (...)". Kennedy, choć nikt wtedy nie mógł być tego pewien, dawał ludziom ideę i nadzieję, że biorą udział w czymś niezwykłym, że są częścią wielkiej historii. Są wyjątkowi, tak jak wielcy odkrywcy w przeszłości. Józef Beck i wartości Do naszego zestawienia dodajmy na koniec wątek krajowy. Na początku 1939 perspektywa konfliktu między Polską i Niemcami stawała się coraz bardziej realna. Zachodni sąsiedzi domagali się między innymi kontroli nad Gdańskiem i korytarza eksterytorialnego przez polskie terytorium. Polska zawiązała sojusz z Wielką Brytanią, który przewidywał pomoc w razie jakichkolwiek działań, które będą zagrażały polskiej niepodległości. W odpowiedzi na to porozumienie, Berlin oświadczył, że przestała obowiązywać polska-niemiecka deklaracja o niestosowaniu przemocy z 1934 roku. Sytuacja stała się napięta i naród potrzebował deklaracji władz, że kontrolują sytuację oraz wyjaśnienia, co wynika z dyplomatycznych układów i przepychanek. Choć to wyjaśnienie było eskalacją i nie zapowiadało spokojnych czasów, polskie władze zaczęły się po nim cieszyć ogromną popularnością. Ówczesny minister spraw zagranicznych Józef Beck postawił na wartości. Postawę Becka w polityce z Niemcami można różnie oceniać, często krytycznie. Wykazywał się naiwnością i zdarzało mu się lekceważyć zagrożenie. Ale 5 maja 1939 zabrał głos w Sejmie i skupił na sobie uwagę nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Słuchali go nie tylko posłowie, na sejmowej galerii był obecny korpus dyplomatyczny i zagraniczni dziennikarze. "Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę. Wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę". Beck w przemówieniu mówił też o szansach, możliwych negocjacjach z Niemcami, ale podkreślał, że pokój nie może być traktowany jako wytrych do zgody na żądania Berlina. W nawiązaniu do gróźb Niemiec, jego konfrontacyjne przemówienie było jednym ze zwiastunów zbliżającej się wojny. Mimo to Beck nie wywołał paniki, ale ogólnonarodowe poparcie dla rządu. W ostatnim zdaniu swojej przemowy wskazał na wartość, szczególnie istotną w polskiej historii i kulturze. "Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!