Marek Domagalski w "Rzeczpospolitej" pochyla się nad proceduralnymi zawiłościami ewentualnych przeszukań mieszkań wysokich funkcjonariuszy służb specjalnych PRL. Rzeczniczka IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak potwierdziła, że sporządzono w instytucie listę 21 osób, wobec których mogą występować podejrzenia ukrywania ważnych dokumentów z PRL Przeszukanie nie może jednak godzić w mir domowy. Jak stanowi art. 219 § 1 kodeksu postępowania karnego, w celu znalezienia rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie karnej lub podlegających zajęciu (akta IPN mają taki status) śledczy mogą przeszukać pomieszczenia, jeżeli istnieją "uzasadnione podstawy do przypuszczenia", że rzeczy te się tam znajdują. "Niedopuszczalne byłoby wkroczenie do domu funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa w poszukiwaniu akt tylko dlatego, że pracował w SB. Muszą być dodatkowe dowody, ale wystarczą poszlaki. Ich zakwalifikowanie może być kwestią oceny, a tej dokonują śledczy" - wskazuje na łamach gazety prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. Zdaniem adwokata Romana Nowosielskiego wystarczy ustalenie, że dany funkcjonariusz służb PRL zajmował stanowisko, na którym miał dostęp do materiałów, albo że był tzw. oficerem prowadzącym osoby z opozycji - czytamy. Więcej w "Rzeczpospolitej"