"UE nie może traktować Wielkiej Brytanii jak dezertera"
Dziś wieczorem premier Theresa May przyjmie w Londynie przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schultza. Potem spotka się z nim jeszcze burmistrz Londynu Sadiq Khan. Schultz jest orędownikiem jak najszybszego sfinalizowania Brexitu, ale nie chce Brytyjczyków karać za wystąpienie z Unii.
Martin Schultz jako pierwszy, zaraz po referendum, ponaglał Wielką Brytanię do wszczęcia formalnej procedury wystąpienia z Unii: "Nie mamy czasu do stracenia. Brytyjski rząd powinien jak najszybciej uruchomić artykuł 50".
Jednak już kilka dni później Schultz mówił reporterom: "Myślę, że wrzesień mógłby być momentem uruchomienia artykułu 50". I to mimo, że nowa premier Theresa May przesunęła termin co najmniej do stycznia.
Schultz jest nastawiony do Brytyjczyków mniej krytycznie niż szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, który uważa, że Londyn musi ponieść konsekwencje, by odstraszyć inne państwa Unii od potencjalnych "exitów". Schultz pisał w lipcu w artykule w "Guardianie": "Unia nie może traktować Wielkiej Brytanii jak dezertera - można negocjować bez urazy".