Co się dzieje z tożsamością adoptowanego dziecka?
"Bardzo ważne jest, by dzieci wiedziały, że są adoptowane. To budowanie rodziny na prawdzie, a nie na fałszu, którym się żyje później przez lata". O poszukiwaniu przez dziecko pierwszej tożsamości, pomocy, na jaką mogą liczyć adoptowane dzieci i adopcyjni rodzice, roli, jaką odgrywają więzi, i ich podstawie: zaufaniu - opowiada w rozmowie z Interią Beata Loska-Szczepan, dyrektor Ośrodka Pro Familia.
Ewelina Karpińska-Morek, Interia: Jak często adoptowane dzieci szukają swojej pierwszej tożsamości?
Beata Loska-Szczepan, dyrektor Ośrodka Pro Familia: - Dokładnych statystyk nie znam, natomiast wiem, że szukają. Do naszego Ośrodka zgłasza się kilkanaście osób rocznie. Są na różnym etapie poszukiwań. Czasami wystarczy im jedna informacja, czasami są z nami w dłuższym kontakcie i korzystają z różnych form pomocy - czy to wsparcia psychologicznego, czy też konkretnego poradnictwa. Podpowiadamy, gdzie się powinny zwrócić, do jakiej instytucji, jak należy przygotować pismo.
Jak silna jest potrzeba szukania swoich korzeni?
- Bardzo silna. Zwłaszcza w okresie dorastania, wchodzenia w dorosłość i budowania obrazu samego siebie. Ta potrzeba jest silna - niezależnie od tego, czy dzieci czują się akceptowane i kochane przez rodziców adopcyjnych.
Po prostu chcą wiedzieć, skąd się wzięły.
- Tak. Brakuje im jakiegoś elementu ich tożsamości i zwykle potrzebują sobie ten brak zapełnić. Odnalezione elementy nie zawsze są pozytywne, ale lepsza trudna prawda niż biała plama.
Rodzice adopcyjni boją się tego momentu? Wracają do ośrodka po pomoc psychologiczną?
- Wracają często, gdy dzieci są właśnie w okresie dorastania, gdy wchodzą w ten czas najtrudniejszy - nastolatków, które zwykle przechodzą wtedy okres buntu. Dla rodziców adopcyjnych jest to faktycznie trudny czas, bo mogą go odbierać jako kwestionowanie ich autorytetu i pozycji rodzica.
Pojawia się strach?
- Pojawia się strach, że stracą dziecko, które właśnie wyrusza na poszukiwanie swoich prawdziwych rodziców. Muszę zaznaczyć, że te poszukiwania nie kończą się porzuceniem swojej rodziny adopcyjnej. One nie są po to, żeby odnaleźć nową rodzinę i do niej odejść, ale są po to, by nakreślić sobie pełny obraz tego, skąd jestem, jakie są moje korzenie. Szczególnie ważne są poszukiwania rodzeństwa.
Czyli więzi, które są budowane przez lata, okazują się kluczowe?
- Tak, one procentują. Dziecko wychowujące się w kochającej, prawidłowo funkcjonującej rodzinie tak po prostu nie opuści swoich rodziców. Jest z nimi przecież od tylu lat związane.
- O tych lękach rodziców adopcyjnych zaczynamy już mówić na szkoleniach. Tak, żeby rodzice się oswajali, że ich to czeka. Jeśli się nie zaakceptuje tej potrzeby dziecka, to ciężko jest zbudować szczęśliwą rodzinę. To jest trochę tak, jakby się nie w pełni akceptowało swoje dziecko, jakby się chciało wymazać jego przeszłość.
Dawniej się przecież te informacje przed dziećmi adoptowanymi ukrywało. Co się wtedy działo z tożsamością?
- Ukrywało się, ale dzieci, które dowiadywały się, że są adoptowane w wieku dorosłym - w jakichś przypadkowych okolicznościach - przeżywały duże dramaty. Teraz już zdecydowanie mówimy o tym, że bardzo ważne jest, by te dzieci wiedziały, że są adoptowane. To jest budowanie rodziny na prawdzie, a nie na fałszu, którym się żyje później przez lata.
Podejrzewam, że uszczerbek psychiczny, gdy dziecko dowiaduje się późno i przez przypadek, jest ogromny...
- Zgadza się. Zwłaszcza, że wtedy się pojawiają wątpliwości: jeżeli w tej sprawie mnie rodzice oszukali, to w jakich jeszcze innych ukrywają prawdę?
I pojawia się brak zaufania.
- To nadszarpnięte zaufanie jest później ciężko odbudować.
W jaki sposób adoptowane dzieci mogą poszukiwać swojej tożsamości?
- Mają kilka możliwości prawnych. My - jako ośrodek adopcyjny - pomagamy osobom dorosłym adoptowanym, które mogą bezpłatnie skorzystać z naszej pomocy. Możemy nimi odpowiednio pokierować, pokazać drogi, dzięki którym mogą swojej tożsamości poszukiwać. Mogą zwrócić się do Urzędu Stanu Cywilnego, w którym dotrą do swojego pierwotnego aktu urodzenia i tam odnajdą dane rodziców biologicznych. Mogą próbować zwrócić się do sądu o udostępnienie akt sprawy adopcyjnej i tam odnaleźć informację o swoich rodzicach biologicznych, choć sądy nie zawsze udostępniają te akta, ale czasami się to udaje. I mogą dotrzeć do ośrodka adopcyjnego, który prowadził sprawę adopcyjną, i również tutaj próbować szukać informacji o rodzicach, o rodzeństwie.
Co się dzieje z aktem urodzenia po tym, jak dziecko trafi do adopcji?
- Po uprawomocnieniu postanowienia o adopcji, w przypadku przysposobienia całkowitego Urząd Stanu Cywilnego sporządza nowy akt urodzenia dziecka. Akt pierwotny zostaje zachowany, ale jest utajniony. W przypadku przysposobienia pełnego Urząd wpisuje wzmiankę o przysposobieniu w odpisie zupełnym aktu urodzenia, a w odpisie skróconym - rodzice adopcyjni figurują jako rodzice, wpisuje się nowe nazwisko dziecka, czasami również nowe imię, pozostaje natomiast dotychczasowa data i miejsce urodzenia.
- Dziecko po osiągnięciu pełnoletności może wystąpić do Urzędu Stanu Cywilnego o udostępnienie księgi stanu cywilnego w zakresie dotyczącym pierwotnego aktu urodzenia lub wystąpić o wydanie odpisu zupełnego aktu urodzenia i poznać dane dotyczące rodziców biologicznych. Był taki okres, kiedy te akty były niszczone, także adopcje sprzed kilkunastu lat - a dokładnie dane rodziców biologicznych - nie są już takie proste do odtworzenia.
Czyli w tych starszych sprawach tożsamość mogła zaginąć po prostu w niszczarkach?
- Chyba, że rodzice adopcyjni zechcieli dziecku przekazać informacje o rodzicach biologicznych. Ale jeżeli tego nie zrobili, to dziś może być trudno dotrzeć do tych danych.
W październiku komitet ONZ wezwał Polskę do likwidacji okien życia, proponując - jako alternatywne rozwiązanie - wprowadzenie anonimowych porodów? Jakie niebezpieczeństwa - w kontekście tożsamości dziecka - czyhają w przypadku takiego rozwiązania?
- Anonimowe porody mogłyby być alternatywnym rozwiązaniem, o ile oczywiście będzie im towarzyszyła odpowiednia organizacja prawna - w sensie zachowania danych matki. W obecnej sytuacji nie wiem, czy szpitale są w stanie te dane poufnie zachować.
Jeżeli spojrzeć z perspektywy dziecka, to jakie rozwiązanie jest dla niego najkorzystniejsze? W jakich sytuacjach tożsamość dziecka na pewno będzie do odtworzenia, a procedury adopcyjne przebiegną najszybciej?
- Najlepiej, jeśli mama biologiczna, która decyduje się na oddanie dziecka do adopcji, podejmie współpracę - czy to z ośrodkiem adopcyjnym, czy z pracownikiem pomocy społecznej - i od razu poinformuje o swojej decyzji pracowników szpitala.
- Wtedy po 6 tygodniach stawia się w sądzie, zrzeka się władzy rodzicielskiej i od razu sytuacja dziecka jest uregulowana, a ośrodek adopcyjny może podjąć działania związane z poszukiwaniem nowej rodziny.
Czy matki, które z różnych względów chcą oddać dzieci do adopcji, są świadome, że mają taką możliwość, i że takie rozwiązanie będzie dla ich dziecka najkorzystniejsze?
- Wydaje mi się, że są za mało doinformowane. Brakuje w mediach informacji, jakie są realne rozwiązania dla kobiet, które chcą pozostawić dziecko. Mówi się o oknach życia. Czasem pojawiają się dramatyczne historie porzuconych noworodków i wtedy przy opisie brakuje rzetelnej informacji, że mama może takie dziecko pozostawić bez żadnych konsekwencji w szpitalu i nie będzie za to odpowiadała karnie, że po 6 tygodniach może się stawić w sądzie i zrzec władzy rodzicielskiej. Ośrodki adopcyjne udzielają pomocy i wsparcia kobietom stojącym przed tak trudną decyzją, w żaden sposób ich nie oceniając.
Mówimy o matkach i ich decyzjach. A gdzie w tym wszystkim jest tata?
- Tak naprawdę mówimy o mamach, które nie są w związku małżeńskim. Jeżeli kobieta jest w związku małżeńskim, to jest i tata. I teraz, jeżeli mama się decyduje na zrzeczenie się władzy, to tata też musi się jej zrzec, żeby dziecko trafiło do adopcji. A jeżeli nie chce, to przejmuje opiekę nad dzieckiem. Natomiast, jeżeli tej opieki nie może sprawować, a nie zrzeknie się władzy, to znowu mamy dłuższy proces i trzeba uruchomić procedurę pozbawienia władzy rodzicielskiej.
A co w przypadku małżeństw, w których przykładowo kobieta mieszka w Polsce, a mąż pracuje za granicą? Czy żona - pod nieobecność męża - może oddać "po kryjomu" dziecko do adopcji?
- Kobieta sama nie może oddać dziecka do adopcji, jeżeli jest zamężna.
A jeżeli zadeklaruje, że ojciec jest nieznany?
- Jeżeli jest zamężna, to automatycznie za ojca dziecka uznaje się jej męża, zatem mężczyzna musi albo zaprzeczyć ojcostwu, albo zrzec się władzy rodzicielskiej.
Czyli w takich przypadkach zawsze zawiadamia się domniemanego ojca?
- Tak, trzeba go koniecznie odszukać i zawiadomić.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Lista ośrodków adopcyjnych w Polsce