- Bardzo lubię i szanuję Artura, ale nie możemy mu zostawić tej komisji. Chociażby po to, by posłowie, którzy wciąż rozważają dołączenie do "jurkowców", nie myśleli, że można odejść z PiS i zachować wszystkie funkcje i stanowiska - tłumaczy w rozmowie z tygodnikiem jeden z bliskich współpracowników premiera. - Odebranie mu tej komisji to zresztą dopiero początek. Przykro mi to mówić, ale musimy też usunąć wszystkich jego ludzi ze spółek, urzędów i stanowisk w partii - dodaje. Według "Wprost", możliwe, że będzie musiał pożegnać się nie tylko z fotelem przewodniczącego, ale także z samą komisją. Zgodnie z regulaminem Sejmu i ustawą o komisji śledczej, poseł koła niereprezentowanego w konwencie seniorów (w jego skład wchodzą marszałek Sejmu, wicemarszałkowie i szefowie klubów parlamentarnych), nie może zasiadać w komisji śledczej. - W tej sytuacji nawet prawo jest po naszej stronie. Formalnie Zawisza już teraz powinien odejść z komisji - mówi informator tygodnika. Sam Zawisza powiedział "Wprost", że "jest gotowy na każde rozwiązanie i z żadnego nie będzie robił tragedii". - Jeśli chodzi o ustawę i regulamin, to Sejm może się dowolnie długo zastanawiać, co zrobić w takiej sytuacji. I do tego czasu jestem członkiem komisji. A przede wszystkim, niewykluczone, że Konwent Seniorów zostanie poszerzony o przedstawiciela porozumienia kół poselskich i wtedy formalnie mogę zasiadać w komisji - dodał Zawisza. W rozmowie z PAP Zawisza zaznaczył, że na razie nikt z PiS nie kontaktował się z nim w tej sprawie. Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów powiedział, że nie chce komentować doniesień "Wprost", bo nie ma wiedzy na ten temat.